Subpage under development, new version coming soon!
Onderwerp: Globalne ocieplenie
Seta [del] naar
Seta [del]
ten obrazek jest z nczas.com
zresztą pełno jest artykułów przeciwko globalnemu ociepleniu:
np
ja już kończę dyskusję na ten temat, ide spać:P
zresztą pełno jest artykułów przeciwko globalnemu ociepleniu:
np
ja już kończę dyskusję na ten temat, ide spać:P
grzesbe [del] naar
Seta [del]
hehe, koleś w tym artykule sam sobie przeczy
wyłapuje z kilkuset stacji pomiarowych kilka/kilkanaście dla których trend nie jest wzrostowy i twierdzi że ocieplenia nie ma
to czemu nie poda uśrednionego trendu ze wszystkich stacji??
oto obrazek, który to przedstawia pobrany z tego samego serwisu z którego wyłowił tych kilka wisienek
nie mam pytań...
wyłapuje z kilkuset stacji pomiarowych kilka/kilkanaście dla których trend nie jest wzrostowy i twierdzi że ocieplenia nie ma
to czemu nie poda uśrednionego trendu ze wszystkich stacji??
oto obrazek, który to przedstawia pobrany z tego samego serwisu z którego wyłowił tych kilka wisienek
nie mam pytań...
Grzesbe, a co z dziurą ozonową? :>
=======================
A co do tego ocieplenia, jak w końcu skończymy ocieplać klimat, i on zacznie się ochładzać to doprowadzimy przecie znowu do stopniowego ocieplenia klimatu, ponieważ jak w Polsze będziemy mieli taki klimat jak w stanie Minnesota to będziemy więcej w piecach palić, i więcej CO2 wydzielać...
normalnie jak w greckiej tragedii :-(
========================
A jak zamkną mi kopalnie w Turku to dasz pracę mojenu ojcu- górnikowi grzesbe?
Czy będzie on po prostu ofiarą postępu, i neowalki klas z krwiożerczym kapitalizmem, który nie tylko okrada lud, ale i niszczy środowisko?
==========================
Komitet Nauk Geologicznych PAN o ”globalnym ociepleniu”
Pewnie przestali ich opłacać :P.
=======================
A co do tego ocieplenia, jak w końcu skończymy ocieplać klimat, i on zacznie się ochładzać to doprowadzimy przecie znowu do stopniowego ocieplenia klimatu, ponieważ jak w Polsze będziemy mieli taki klimat jak w stanie Minnesota to będziemy więcej w piecach palić, i więcej CO2 wydzielać...
normalnie jak w greckiej tragedii :-(
========================
A jak zamkną mi kopalnie w Turku to dasz pracę mojenu ojcu- górnikowi grzesbe?
Czy będzie on po prostu ofiarą postępu, i neowalki klas z krwiożerczym kapitalizmem, który nie tylko okrada lud, ale i niszczy środowisko?
==========================
Komitet Nauk Geologicznych PAN o ”globalnym ociepleniu”
Pewnie przestali ich opłacać :P.
W tej całej walce z globciem musicie towarzysze pamiętać, że w naszym priwislanskim kraju w przemysle emitujacym pełno CO2 jest zatrudnione nadal spory % ludzi, którzy często mają rodziny...
jeżeli zaczniemy usilnie organiczać CO2, pod groźbą kar w naszym kraju juz nic się nie ostanie, żaden przemysł..., grzesbe, chcesz tego samego czego chciał Janusz Lewandowski (właść. Aaron Langman), żeby Polacy nie byli narodem posiadaczy, tylko narodem taniej siły roboczej?
Już takim narodem stopniowo się stajemy, a kiedy zaczniemy przekształcać nasz przemysł, lub go zamykać otwierając zielone elektrownie itd., takim narodem staniemy się już naprawdę.
Bo prawda jest taka, że jedyne co nam zostało to przemysł oparty na węglu, jesli zaczniemy z niego zrezygnować, nie bedzie już niczego.
Musicie drodzy towarzysze, że w tym okropnym, wyniszczającym systemie pracuje pełno ludu, a nawet jeżeli koledzy macie zapędy rewolucyjne to musicie się orgarnąć, bo za wielkim przemysłem stoi pełno ludzi.
jeżeli zaczniemy usilnie organiczać CO2, pod groźbą kar w naszym kraju juz nic się nie ostanie, żaden przemysł..., grzesbe, chcesz tego samego czego chciał Janusz Lewandowski (właść. Aaron Langman), żeby Polacy nie byli narodem posiadaczy, tylko narodem taniej siły roboczej?
Już takim narodem stopniowo się stajemy, a kiedy zaczniemy przekształcać nasz przemysł, lub go zamykać otwierając zielone elektrownie itd., takim narodem staniemy się już naprawdę.
Bo prawda jest taka, że jedyne co nam zostało to przemysł oparty na węglu, jesli zaczniemy z niego zrezygnować, nie bedzie już niczego.
Musicie drodzy towarzysze, że w tym okropnym, wyniszczającym systemie pracuje pełno ludu, a nawet jeżeli koledzy macie zapędy rewolucyjne to musicie się orgarnąć, bo za wielkim przemysłem stoi pełno ludzi.
dziura ozonowa jakoś szczególnie mnie nie interesuje ale z tego co kojarzę to ma się całkiem dobrze :>
A jak zamkną mi kopalnie w Turku to dasz pracę mojenu ojcu- górnikowi grzesbe?
no i wyszło szydło z worka...
A jak zamkną mi kopalnie w Turku to dasz pracę mojenu ojcu- górnikowi grzesbe?
no i wyszło szydło z worka...
bolek [del] naar
grzesbe [del]
najważniejsze są i tak Chiny i USA i dopóki one nie ustalą o ile ograniczą emisję to sama UE nakładając na siebie kosmiczny przymus ogr. o 30% strzela swojej gospodarce w stopę...a Polsce zaszkodzi to najbardziej więc nie wiem grzesbe jak możesz popierać tych co nazywają nas skamieliną dnia :>
grzesbe [del] naar
bolek [del]
wskaż mi gdzie przez te wszystkie strony tego wątku poparłem jakiekolwiek działania polityczne
najlpeiej wklej cytacik ;)
nie znajdziesz, więc nie wkładaj w moje usta słów, których nie wypowiedziałem :P
najlpeiej wklej cytacik ;)
nie znajdziesz, więc nie wkładaj w moje usta słów, których nie wypowiedziałem :P
Seta [del] naar
grzesbe [del]
fajny artykulik( nie naukowy - to tak grzesbe abyś się od razu o żródło nie dopominał:P):
Nie jestem klimatologiem, ani geologiem, ani innym badaczem środowiska i nie mam wiedzy, która pozwoliłaby mi stanąć po którejś stronie sporu w debacie o tym jaka jest ewentualna przyczyna „globalnego ocieplenia”, o ile w ogóle mamy z nim do czynienia.
Ciekawi mnie tylko jedno: zdecydowana większość naukowców i działaczy ekologicznych walczących z globalnym ociepleniem, to zwolennicy ewolucji. Ale ewolucję przeżywały nie tylko gatunki zamieszkujące Ziemię, lecz i sama Ziemia. W jej historii bywało już cieplej i bywało zimniej. Dlaczego ma się to nie powtórzyć? Cała nasza historia to dostosowywanie się gatunków do zmieniających się warunków życia. Jeżeli dzisiejsza cywilizacja ma być końcem ewolucji – to jest to sprzeczne z podstawowym założeniem teorii ewolucji!
Mam pewne wytłumaczenie dla takiego braku elementarnej logiki w twierdzeniach wyznawców Kościoła Klimatologów. Karol Marks twierdził, że historia ludzkości, to historia rozwoju sił wytwórczych, które determinują zmiany w stosunkach produkcji, co prowadzi do zmian bazy społeczno-ekonomicznej a potem nadbudowy politycznej. Ale tylko do czasu, gdy nastanie komunizm, który miał być ostatnią formą cywilizacji. To ciekawa zbieżność metodologiczna marksizmu i „klimatologizmu”.
W sceptycyzmie utwierdziłem się, gdy przeczytałem, co jest „kluczową sprawą” konferencji klimatycznej w Kopenhadze! Otóż jest nią: „stworzenie funduszu, który pomoże krajom rozwijającym się w zmaganiach ze skutkami zmian klimatu. Greenpeace liczy, że w czasie konferencji w Kopenhadze delegaci ustanowią taki fundusz w wysokości 110 mld euro rocznie”!!!
Skąd „delegaci” wezmą pieniążki na ten fundusz? Tego nie wyjaśniono, ale to jest „oczywista oczywistość” więc nie ma o czym pisać – zapłacą podatnicy. Pewnie ci „najbogatsi”, żeby było „sprawiedliwie”. Czy zakład energetyczny będzie wystawiła wyższe rachunki za prąd podatnikom z drugiego progu skali podatkowej???
Ale jeszcze ciekawsze jest to, kto takim funduszem nim będzie zarządzał? Pomysł podsunęli mi polscy twórcy, z których część także włączyła się w walkę z globalnym ociepleniem – choć podobnie jak ja o geologii nie mają pojęcia. Chcą oni dostać od podatników 5 miliardów złotych rocznie na krzewienie misji w mediach publicznych. (Może część tych środków przeznaczą na finansowanie programów o globalnym ociepleniu i jego skutkach dla niedźwiedzi polarnych) Ma tymi środkami zarządzać Rada Mediów, powołana przez… Komitet Obywatelski!!! Działacze Greenpeace też mogą utworzyć jakiś Komitet Obywatelski, który powoła jakąś Radę, które będzie wydawała owe 110 mld euro rocznie. W „zielonych” to będzie gdzieś 170 mld. Ciekawe dlaczego „Zieloni” nie posługują się w rozliczeniach dolarami? „Idź zielone do zielonego”!
Ale jeśli rzeczywiście mielibyśmy do czynienia z globalnym ociepleniem to byłaby to bardzo dobra wiadomość dla władz Warszawy (a pewnie i innych miast). Zniknąłby problem z odśnieżaniem i wreszcie wściekli kierowcy, którzy dziś półtorej godziny jechali z jednego brzegu Wisły na drugi bo spadł śnieg, co, jak co roku w grudniu, zaskoczyło drogowców, nie wieszaliby na nich „psów”.
A skoro misie polarne przetrwały czasy o wiele większego ocieplenia w średniowieczu, to pewnie dadzą sobie radę i dziś. A jak nie dadzą sobie rady? To będzie to bardzo dobra wiadomość dla fok. A zwłaszcza takich malutkich, milutkich, z wielkimi oczkami, których misie zjadają o wiele więcej, jak jest gruba pokrywa lodowa w Arktyce. A może niektóre misie, których praprzodkowie wypełzły z oceanu na ląd, nauczą się z głodu nurkować i będą polowały na foki pod wodą? I to one przetrwają w darwinowskiej walce o byt? Głód jest motorem postępu. Amen.
Nie jestem klimatologiem, ani geologiem, ani innym badaczem środowiska i nie mam wiedzy, która pozwoliłaby mi stanąć po którejś stronie sporu w debacie o tym jaka jest ewentualna przyczyna „globalnego ocieplenia”, o ile w ogóle mamy z nim do czynienia.
Ciekawi mnie tylko jedno: zdecydowana większość naukowców i działaczy ekologicznych walczących z globalnym ociepleniem, to zwolennicy ewolucji. Ale ewolucję przeżywały nie tylko gatunki zamieszkujące Ziemię, lecz i sama Ziemia. W jej historii bywało już cieplej i bywało zimniej. Dlaczego ma się to nie powtórzyć? Cała nasza historia to dostosowywanie się gatunków do zmieniających się warunków życia. Jeżeli dzisiejsza cywilizacja ma być końcem ewolucji – to jest to sprzeczne z podstawowym założeniem teorii ewolucji!
Mam pewne wytłumaczenie dla takiego braku elementarnej logiki w twierdzeniach wyznawców Kościoła Klimatologów. Karol Marks twierdził, że historia ludzkości, to historia rozwoju sił wytwórczych, które determinują zmiany w stosunkach produkcji, co prowadzi do zmian bazy społeczno-ekonomicznej a potem nadbudowy politycznej. Ale tylko do czasu, gdy nastanie komunizm, który miał być ostatnią formą cywilizacji. To ciekawa zbieżność metodologiczna marksizmu i „klimatologizmu”.
W sceptycyzmie utwierdziłem się, gdy przeczytałem, co jest „kluczową sprawą” konferencji klimatycznej w Kopenhadze! Otóż jest nią: „stworzenie funduszu, który pomoże krajom rozwijającym się w zmaganiach ze skutkami zmian klimatu. Greenpeace liczy, że w czasie konferencji w Kopenhadze delegaci ustanowią taki fundusz w wysokości 110 mld euro rocznie”!!!
Skąd „delegaci” wezmą pieniążki na ten fundusz? Tego nie wyjaśniono, ale to jest „oczywista oczywistość” więc nie ma o czym pisać – zapłacą podatnicy. Pewnie ci „najbogatsi”, żeby było „sprawiedliwie”. Czy zakład energetyczny będzie wystawiła wyższe rachunki za prąd podatnikom z drugiego progu skali podatkowej???
Ale jeszcze ciekawsze jest to, kto takim funduszem nim będzie zarządzał? Pomysł podsunęli mi polscy twórcy, z których część także włączyła się w walkę z globalnym ociepleniem – choć podobnie jak ja o geologii nie mają pojęcia. Chcą oni dostać od podatników 5 miliardów złotych rocznie na krzewienie misji w mediach publicznych. (Może część tych środków przeznaczą na finansowanie programów o globalnym ociepleniu i jego skutkach dla niedźwiedzi polarnych) Ma tymi środkami zarządzać Rada Mediów, powołana przez… Komitet Obywatelski!!! Działacze Greenpeace też mogą utworzyć jakiś Komitet Obywatelski, który powoła jakąś Radę, które będzie wydawała owe 110 mld euro rocznie. W „zielonych” to będzie gdzieś 170 mld. Ciekawe dlaczego „Zieloni” nie posługują się w rozliczeniach dolarami? „Idź zielone do zielonego”!
Ale jeśli rzeczywiście mielibyśmy do czynienia z globalnym ociepleniem to byłaby to bardzo dobra wiadomość dla władz Warszawy (a pewnie i innych miast). Zniknąłby problem z odśnieżaniem i wreszcie wściekli kierowcy, którzy dziś półtorej godziny jechali z jednego brzegu Wisły na drugi bo spadł śnieg, co, jak co roku w grudniu, zaskoczyło drogowców, nie wieszaliby na nich „psów”.
A skoro misie polarne przetrwały czasy o wiele większego ocieplenia w średniowieczu, to pewnie dadzą sobie radę i dziś. A jak nie dadzą sobie rady? To będzie to bardzo dobra wiadomość dla fok. A zwłaszcza takich malutkich, milutkich, z wielkimi oczkami, których misie zjadają o wiele więcej, jak jest gruba pokrywa lodowa w Arktyce. A może niektóre misie, których praprzodkowie wypełzły z oceanu na ląd, nauczą się z głodu nurkować i będą polowały na foki pod wodą? I to one przetrwają w darwinowskiej walce o byt? Głód jest motorem postępu. Amen.
domeq naar
Seta [del]
Ciekawe, czy juz bylo?
---
2004-12-20, Pogodowe anomalie w przeszłości
Robert K. Leśniakiewicz / Miloš Jesenský
Mówi się, że anomalie pogodowe są domeną ostatnich lat, kiedy to Ziemi zagroził realnie efekt cieplarniany. Większość z nas komentując perturbacje tegorocznej zimy używa frazy w rodzaju: Czegoś takiego tu jeszcze nie było! - przy czym słowo jeszcze jest używane wymiennie z mniej kategorycznym słowem dawno. Niektórych z nas cieszyły słoneczne dni bez śniegu i śnieżnego błocka pod nogami, co z kolei doprowadzało do irytacji sprzedawców sprzętu sportowego, którzy liczyli straty. Cena ropy na giełdach światowych spadła ze względu na mizerną zimę, z czego ucieszyli się właściciele pojazdów mechanicznych. Istniał zatem wyraźny konflikt interesów. Czy wynikało to także z niedokładności prognoz pogodowych? Nie wiemy do jakiego stopnia kolektywna pamięć Ludzkości jest zdolna do przewidywania zmian pogody i w ogóle klimatu planety, które wpływają na jej historię i historię gatunku ludzkiego, chociażby w czasie ostatniego tysiąclecia. Odpowiedzi szukamy w starych kronikach i innych zapiskach. Te historyczne świadectwa o wpływie pogody na ludzką cywilizację i katastrofach żywiołowych ja gnębiących, bardzo często trafiały do źródeł pisanych Średniowiecznej Europy. Niekiedy w nawiasach podaliśmy możliwe przyczyny tych kataklizmów. Przy datach zamieściliśmy symbol Planetarnego Regenta roku wg „Kalendarza Stuletniego” o. dr Mauritiusa Knauera z klasztoru w Langenheim, którzy to Regenci zmieniają się w cyklu siedmioletnim – jak widać na poniższej tabelce:
A zatem:
X stulecie:
3 listopada 962 roku Pańskiego [?], napadało tyle śniegu, że ludzie nie byli w stanie opuścić miasta, czy nawet wyjść ze swych domów. Zwierzęta nie zdołały ukryć się w swych zimowych leżach. Góry trzeszczały od ogromnej ilości śniegu, zaś drzewa owocowe się łamały pod jego ciężarem. Zapadło się wiele domów.
8 czerwca 988 a. D. [?] – zaczęły się wielkie upały. Suche wiatry wiały na całym kontynencie i po bardzo suchej wiośnie zniszczyły wszelkie zasiewy. Konsekwencją tego był głód i choroby.
XI stulecie:
W sierpniu roku Pańskiego 1014 [?] nastąpiła straszliwa susza w środkowej Europie. Od Wielkanocy aż do 28 sierpnia nie spadła ani jedna kropla deszczu! Potoki, rzeki i studnie kompletnie wyschły.
W marcu 1068 a. D. [?] miała miejsce okrutnie sroga zima. Zaczęła się ona w dzień Trzech Króli i trwała aż do 21 marca. Zginęło od mrozów wielu ludzi i zwierząt gospodarskich tak, że wiele wsi wymarło, a ich trupy pożerały dzikie zwierzęta.
13 marca 1077 roku [?], w całej Europie miała miejsce gęsta mgła, która trwała aż 35 dni. Człowiek nie widział człowieka na cztery kroki. (!!!) Ludzie bali się wyjść z domów w obawie przed jakimiś olbrzymimi potworami. (Co spowodowało trwanie tak nieruchawego „zgniłego” wyżu nad Europą – może wpływ obłoku drobnych meteoroidów, który powodował kondensację pary wodnej w atmosferze nad naszym kontynentem?)
29 marca 1092 a. D. [?], w czasie Wielkiej Nocy napadało tyle śniegu i uderzyła zima z okrutnymi mrozami, jakie nie bywają w nawet czasie najsroższej zimy...
XII stulecie:
23 grudnia 1105 roku [?], ludzie w Czechach ujrzeli jasny ogień na niebie. Z wielkiej zorzy wyleciały po chwili dwie ogniste kule, które wielce przypominały Słońce. (Byłaby to obserwacja UFO typu NL? – a może tylko kosmiczne randez-vous Ziemi z jakimiś dwoma ciałami niebieskimi, których przejście spowodowało naruszenie magnetycznej tarczy ochronnej naszej planety i w rezultacie jaskrawe zorze polarne oraz inne zjawiska anomalne?)
3 stycznia a. D. 1117 [?] nastąpiło wielkie trzęsienie ziemi w Czechach i Lombardii. Kościoły i klasztory obróciły się w ruinę. (Wskutek tego, że były to najwyższe budowle w ówczesnej Europie...)
24 lipca 1119 roku [?] nad kontynentem przeszły straszliwe burze, które spowodowały zniszczenia niektórych fortec i zamków. Na Vyšehrade (w Czechach) burza zniszczyła połowę pałacu. Wiele ogrodów zostało zniszczonych na amen. Drzewa zostały wyrwane z korzeniami i przerzucone w zupełnie inne miejsca.
11 sierpnia 1124 roku [?] doszło do zaćmienia Słońca. Temperatura spadła do tak niskich wartości, że nastąpił przymrozek. NB, zima w tym roku była strasznie długa i ostra, tak że ? mieszkańców Europy zmarła z głodu... (Zastanawiającym jest to, czy nie było to przejście jakiegoś ciała niebieskiego lub obłoku pyłu kosmicznego w pobliżu Ziemi, które zasłoniło Słońce na dłuższy czas...)
20 maja 1125 roku [?] miały miejsce ogromne opady śniegu, a następnie przyszło kilka chłodnych dni i mroźnych nocy, które to spadki temperatury zniszczyły wszystkie winnice i drzewa owocowe. Mniejsze rzeki i potoki pokryły się lodem, który był w stanie utrzymać na swej powierzchni człowieka.
11 kwietnia 1132 a. D. [?] – prawie w Wielkanoc – przeszła wielka burza. W Pradze piorun trafił w wieżę klasztoru św. Wita, którą podpalił. Tego samego dnia od piorunów zgorzało Rezno.
Nadzwyczajnym dniem był 28 października 1135 roku [?]. Ten rok był w ogóle dziwny, jakby Przyroda oszalała: lato było gorące i suche, a czego powstało wiele pożarów leśnych. Susza trwała do października. W ten dzień wszystko się zmieniło – przeszły bardzo silne burze nad całą Europą. Uderzenia wiatru były tak silne, że w wielu miastach potworne podmuchy orkanu zwalał kościelne wieże!
W roku Pańskim 1186 [?] była nadzwyczajnie ciepła zima i lato. Przy końcu stycznia kwitły drzewa, a w lutym jabłka były już tak duże, jak włoskie orzechy. Także zboża nadzwyczaj szybko dojrzewały. Urodzaj był piękny i bogaty. Pod koniec maja, w wielu miejscach Węgier ukończono żniwa. Jednakże długotrwałe lato przyniosło morową zarazę, która trwała aż do następnego roku...
XIII stulecie:
12 maja 1238 roku [?] w środkowej Europie panował silny mróz, który spowodował wymarznięcie winnic i jarzyn. Owoców nie było, a zboża obrodziły skromnie.
10 lipca 1252 roku [?] padał gęsty grad, który leżał na ziemi przez 7 dni i spowodował straszliwe szkody. Potem przyszły okrutne upały i drożyzna w miastach.
22 marca 1258 roku [?] była jeszcze tak sroga zima, że po zamarzniętym Dunaju jeździły konne wozy i można było przejść po lodzie.
W a. D. 1242, [?] po napadzie Tatarów wielu ludzi na Spiszu zamarzło na śmierć, zaś inni zginęli z głodu, bowiem żywili się tylko kapustą, trawą i korzonkami. Pola nie były orane i obsiewane przez trzy lata. (Normalna konsekwencja wojny.)
Na przełomie lat 1257/1258 [?/?] była mizerna i sucha zima. W styczniu kwitły już drzewa, a na św. Dominika (12 maja) się zaczęły żniwa, zaś na św. Jakuba (25 lipca) winobranie.
3 grudnia 1280 roku [?], przez nasz kontynent przeszły wielkie burze, które położyły ogromne połacie lasów, a wiele wsi zrównały z ziemią.
6 lipca 1285 roku [?] nad całym Królestwem Węgier przeszły straszliwe burze. Ludzie myśleli, że niebo się połączyło z ziemią, a to z powodu wielkich ciemności, padali na kolana i czynili pokutę, by odwrócić koniec świata... (Być może znowu coś przeleciało w pobliżu Ziemi. Charles Fort nazywa te ciała Superstrukturami, które być może mają coś wspólnego z Przybyszami z Kosmosu???)
XIV stulecie:
15 lipca 1330 roku [?] było zaćmienie Słońca. Był to anormalnie wilgotny rok. W lipcu lało przez cały miesiąc i całe zboże zgniło na pniu, zanim zdążyło dojrzeć.
15 sierpnia 1370 a. D. [?] była wielka powódź w Czechach, po 18 dniach nieprzerwanej ulewy. Wszystkie czeskie rzeki wystąpiły z brzegów.
3 marca roku 1376 [?] w całej Europie były nadzwyczajne powodzie. Wody Wełtawy zalały kościół p.w. św. Mikołaja na Malej Stranie. Podobnie wielkie powodzie były w Wiedniu, Bratysławie i innych miastach Europy Środkowej. Potem przyszły straszliwe choroby, starcy i dzieci umierały, jakby ich kto kosił...
Od maja Roku Pańskiego 1380 [?] nastała w całej Europie straszliwa susza. Myszy pożarły cały plon. Ludzie nie mieli co jeść, ani czego siać...
5 grudnia 1392 [?] roku były wielkie powodzie. Był to mokry rok, który zakończył się niezwykle mokrym grudniem.
XV stulecie:
28 maja 1407 a. D. [?] – w tamtym roku była strasznie długa i okrutna zima. Jeszcze tego dnia ziemia była zamarznięta do skały. Zima trwała od św. Marcina i miejscami wymarły z mrozu całe wsie. Wszystkich martwych ludzi zdołano pogrzebać dopiero w połowie lata!... (Opisy takiej ostrej zimy wszyscy chyba pamiętamy z „Krzyżaków” Henryka Sienkiewicza i z filmu Aleksandra Forda pod tym samym tytułem.)
7 stycznia 1409 roku [?] było tak ciepło, że rolnicy mogli orać i siać w samej tylko koszuli.
25 listopada 1412 roku [?] po bardzo ciepłych dniach przyszła burza, tak silna, jakiej się w tym czasie nie spotyka. Silne burze z ulewnymi deszczami i gradobiciem przewaliły się przez cały kontynent.
20 marca a. D. 1420 [?] było już tak ciepło, że tego kwitły jabłonie, a 4 kwietnia winorośle.
21 czerwca 1423 roku Pańskiego [?] cała środkowa Europa ucierpiała od wielkich powodzi. Wylały Wełtawa, Dunaj, Wisła i Łaba oraz inne rzeki zatapiając wiele miast, wsi i osiedli.
17 stycznia roku 1432 [?] w Europie napadało tak dużo śniegu, że miasta pozostały bez zasobów, a chleb był na wagę złota.
6 grudnia 1443 a. D. [?] zaczęła się niezmiernie okrutna zima. Na całym kontynencie włóczyły się całe watahy głodnych wilków napadających na wsie.
6 marca 1471 roku [?] było bardzo ciepło i sucho. Był to dziwnie ciepły i nader suchy rok, który opisało wielu kronikarzy. Na św. Jana (24.VI.) już sprzedawano wczesne jabłka i gruszki. Przed św. Piotrem i Pawłem (29.VII.) było już po żniwach, a łąki kwitły jeszcze w połowie grudnia...
25 marca 1473 roku [?] było tak ciepło, że tego dnia rozkwitły wszystkie drzewa. Potem przyszła ciepła i sucha pogoda. Lato było bardzo upalne. Od maja do sierpnia nie spadła ani jedna kropla deszczu. Rzeki i potoki wyschły, a młynarze zbankrutowali. Dunaj można było przejść w bród bez obawy utonięcia. W wielu miastach sprzedawano wodę za pieniądze. Po tak suchym roku przyszła bardzo ostra zima.
Od dnia św. Norberta – 6 czerwca do dnia Wszystkich Świętych – 1 listopada roku Pańskiego 1473 w Lewoczy i okolicy panowała tak straszna susza, że lasy paliły się jak słoma, a na polach wypaliły się od Słońca zboża do korzeni...
31 stycznia 1480 a. D. [?] na Śląsku i Morawach było nadzwyczajnie ciepło, prawie tak jak w lipcu. Drzewa puszczały pąki i kwitły.
25 czerwca roku Pańskiego 1481 [?] była w Pradze Czeskiej ogromna powódź, którą zapamiętano na całe stulecia!
18 stycznia 1499 roku [?] tak się ociepliło, że drzewa puściły soki. Był to ciepły i urodzajny rok.
O wszystkich wydarzeniach w tym wieku wspominają także kronikarze polscy, a szczególnie Jan Długosz.
XVI stulecie:
6 sierpnia 1502 roku [?] zaczął padać deszcz, który lał nieprzerwanie aż przez 8 dni. Z nim przyszły powodzie w całej Europie.
11 czerwca 1507 roku Pańskiego [?], kronikarz Fabricius zapisał, że zboże po poprzednim roku było tańsze od worków, w które je nasypano.
9 marca 1512 a. D. [?] nad środkową Europą przeleciały burze. Chociaż przez cały dzień padał śnieg, to nagle się ociepliło, a pod wieczór były straszne burze z piorunami w Pradze i innych miastach Czech. W Pradze od uderzenia pioruna spłonęła wieża na Zamku (Hradzie). Wieże spłonęły także w Drażdianach i Hradcu Kralowym. 17 października tegoż roku było nadzwyczajnie ciepło i ciepła była także ta jesień. Po raz drugi zakwitły drzewa i w lasach po raz drugi pojawiły się jagody. Takie niezwyczajne ciepło było aż do 10 grudnia.
24 grudnia 1539 roku [?] była straszliwa burza z piorunami, jak w lipcu.
30 kwietnia 1546 a. D. [?] zapanowały w całej Europie bardzo silne mrozy. Trwały one kilka dni i zniszczyły winnice, które nie rodziły przez kilka lat.
30 czerwca 1549 roku [?] nocną porą przeszła straszliwa burza nad Lewoczą i Tatrami, w czasie której padał grad. Gradziny były wielkości kurzych jaj, a nawet większe.
31 maja roku Pańskiego 1559 [?] nad Tatrami i Kieżmarkiem przeszła straszliwa burza z gradem. Tego dnia tak lało, że wiele owiec i cieląt utonęło w wezbranych potokach. Grad zabił też kilkadziesiąt gęsi.
11 czerwca 1574 roku [?] w Opavie była silna burza z gradem, po której w ogrodach sterczały tylko bezlistne badyle...
XVII stulecie:
5 sierpnia 1641 roku Pańskiego [?] na Spiszu miał miejsce straszliwy atak zimy, który zniszczył wszystkie uprawy na polach i ogrodach. Na pastwiskach zamarzło na śmierć 150 koni i dwóch pasterzy. Padał śnieg i utworzyła się pokrywa lodowa na gałęziach drzew.
23 czerwca 1642 a. D. [?] w okolicach Spiskiego Podehradia padał tak gruby grad, że jego wielkość oceniano na dwie pięści i kurze jaja. Opad lodu oszacowano na dwa łokcie (1 łokieć = 58 cm), tak iż leżał on jeszcze następnego dnia i ludzie mieli trudności w poruszaniu się po tej ślizgawce.
Zima 1644/1645 [?/?] była bardzo sroga, okrutna i ciężka w okresie od Wigilii Bożego Narodzenia do św. Pawła (25.I), w czasie której zamarzła woda w stawach i jazach. Potoki zamarzły aż do dna, wskutek czego młyny wodne przestały działać aż do wiosny.
XVIII stulecie:
29 września 1708 roku [?], w dzień św. Michała w Bratysławie nastała bardzo ostra zima. Żołnierze, którzy stali na warcie zamarzli na śmierć. Okrutne zimna trwały aż do następnego roku.
24 sierpnia 1716 roku [?], w Kieżmarku w dzień św. Bartłomieja napadało wiele śniegu.
22 sierpnia 1722 roku [?], o godzinie 22. w Kieżmarku miała miejsce straszliwa burza z gradobiciem. Gradziny były tak wielkie, jak kurze i kacze jajka.
W sierpniu 1726 roku [?], w Tatrach spadły takie śniegi, że w okolicach Spiskiej Białej na Słowacji, na pastwiskach zamarzło na śmierć wiele koni.
24 października tegoż roku, na obszarze Tatr i Spiszu padał śnieg tak olbrzymimi płatami, jak dwie dłonie – tj. o średnicy 24-28 cm!
7 listopada 1739 roku [?] – tego dnia przyszła najstraszliwsza zima XVIII wieku. Na dwa dni przed tą datą zamarzły wszystkie rzeki Europy Środkowej, a temperatura dzienna nie przekraczała -20oC. Zima trwała aż do Wielkanocy. W listopadzie zamarzły wszystkie jeziora i stawy oraz rzeki, Bałtyk i Kanał La Manche. Na Boże Narodzenie zamarły wszystkie porty Europy – nawet te na południu kontynentu. Z Polski do Szwecji można było podróżować saniami, a karczmy stały na powierzchni bałtyckiego lodu. W Hiszpanii napadało ponad 2 metry śniegu. Całe grupy ludzi, którzy podróżowali w tym czasie, zamarzały na śmierć, a wysoka pokrywa śnieżna zakonserwowała ich ciała aż do maja. Cierpiały także zwierzęta: ptaki ginęły z głodu i mrozu, podobnie jak zwierzyna leśna. W nocy nie słychać było niczego poza trzaskaniem drzew, które pękały od mrozu. (Co oznacza, że temperatura spadała poniżej –45...-50oC.) 9 stycznia 1740 roku [?] stał się najzimniejszym dniem XVIII wieku. Zimę tą nazwano potem Małą Epoką Lodową. Natomiast...
...6 lipca 1788 roku [?] panowały nienormalne upały, jakich ludzie jeszcze nie pamiętali. Od wysokich temperatur ludzie zaczęli umierać, a żołnierze w koszarach masowo mdleli...
6 listopada 1791 roku [?] przyszły tak silne mrozy, że Wełtawa, Dunaj i inne rzeki środkowej Europy zamarzły do dna.
23 lipca 1796 roku [?] przez kontynent przewaliła się wielka burza. W wielu miejscach padał grad wielkości gęsich jaj niszcząc zasiewy i winnice oraz zabijając kilkanaście osób i zwierząt...
...i na zakończenie: 12 stycznia 1799 roku [?] w Europie panowały tak silne mrozy, że ludzie porzucili wszelkie prace. Żołnierze na warcie mogli stać tylko pół godziny. Rolnicy brali swe zwierzęta do izb mieszkalnych, by nie padły na mrozie. Styczeń był bezśnieżny, a mróz był tęgi...
Straszne to wszystko – nieprawdaż?
Z powyższych informacji widać jednak, że anomalia pogodowe nie są niczym nowym na naszym kontynencie i zdarzały się zawsze, odkąd ludzie nauczyli się przekazywać o nich wiedzę z pokolenia na pokolenie. Po drugie – opisy tych kataklizmów mają wiele zbieżności z tym, co pisał opat Knauer w swym „Kalendarzu Stuletnim” (zainteresowanych odsyłamy do naszej publikacji pt. „Prognoza pogody na rok 2002” na łamach „Nieznanego Świata”, NB, gdzie wraz z Wiktorią Leśniakiewicz udowadniamy, że wielkie powodzie z lat 1997 i 2001 były do przewidzenia oraz serii broszur „Nostradamus i jego przepowiednie”, Warszawa 1996-2004).
Co z tego wynika? Ano to, że nie należy wylewać dziecka z kąpielą – jak to robią nasi niektórzy „uczeni” i „eksperci”, którzy odsyłają tego rodzaju prognozy do diabła twierdząc obłudnie, że są „nienaukowe” i „ludowe” – i jako takie nie mające racji bytu w uczonym świecie – jak twierdzi nasz przyjaciel – red. Andrzej Zalewski z Euro-Eko Radio PR-1. Prawda jest nieco inna – te prognozy zostały jednak opracowane w sposób naukowy, metodyczny i celowy. Bez żadnych odwoływań się do religii czy magii. Systematyczność prowadzonych obserwacji przez długie lata jest najlepszą rękojmią tego, że są one niezawodne. W ten sposób powstały zdumiewająco precyzyjne kalendarze Majów czy astronomiczne obliczenia ludów z basenu Morza Śródziemnego i Azji. Nie dysponowały one komputerami i modelami matematycznymi, ale niską jakość obserwacji kompensowano ich ilością, czego nie mogą zrozumieć Erich von Däniken i jego stronnicy. Zero mistyki, zero Kosmitów, zero Braci w Rozumie, tylko oczy i pomiary – tysiące pomiarów, myślenie i obliczenia. Dokładnie to samo było z „Kalendarzem Stuletnim”: mrówcze zapisywanie stanu pogody przez długie lata, obserwacje i wyciąganie wniosków po maglu interpretacyjnym tak uzyskanych danych. To raz.
Po drugie zaś, anomalia – jak widzimy chociażby w ostatniej dekadzie XX stulecia i pierwszych latach XXI wieku – istnieją w dalszym ciągu, a wroga Przyrodzie i wybitnie destrukcyjna działalność człowieka doprowadziła do ich zagęszczenia się w coraz krótszych jednostkach czasu i w niektórych miejscach do ich kumulacji, czego przykłady mieliśmy w latach 1997 [?] i 2001 [?] – najpierw powodzie a potem wściekłe upały, które w średniowiecznej Europie musiałyby doprowadzić do morowej zarazy i zdziesiątkowania populacji kontynentu; także długie lata w 1992 [?] i 2003 [?] roku i wywołane przez nie susze są wynikiem kumulacji kilku czynników i rozregulowania przez efekt szklarniowy mechanizmu pogody na kontynencie. Mechanizm pogody zaczyna się psuć w XVI wieku, kiedy z kontynentu europejskiego znikają puszcze, a na ich miejsce pojawiają się miasta i pola uprawne, a potem coraz większa industrializacja, która od XIX wieku zaczyna obracać się przeciw człowiekowi.
Czego możemy się spodziewać? Nade wszystko kolejnych – coraz groźniejszych – anomalii pogodowych. To rozumieją ekolodzy, to rozumieją ludzie związani z „Nieznanym Światem”, to rozumieją ludzie zaangażowani w ochronę Przyrody – zarówno niektórzy globaliści (a tak! są tacy!!!) jak i alterglobaliści. Niestety – politycy i ludzie biznesu pozostają głusi i ślepi na ostrzeżenia, które Natura wysyła pod naszym adresem. To im należy zawdzięczać coraz większe skażenie środowiska, choroby cywilizacyjne gnębiące Ludzkość i pogłębiający się efekt cieplarniany, odwracanie się biegu prądów oceanicznych i pustynnienie żyznych dotąd regionów – a co za tym idzie głód, choroby i niewyobrażalne cierpienia milionów ludzi żyjących w skrajnym, obezwładniającym ubóstwie. To oni są odpowiedzialni za Głos obrońców Przyrody i planety Ziemia jest na razie głosem wołającego na puszczy.
Do czasu.
Tylko, że kiedy dotrze to do otumanionych władzą i mamoną omroczonych mózgownic i ciasnych serc, będzie już za późno na cokolwiek.
---
:-P
---
2004-12-20, Pogodowe anomalie w przeszłości
Robert K. Leśniakiewicz / Miloš Jesenský
Mówi się, że anomalie pogodowe są domeną ostatnich lat, kiedy to Ziemi zagroził realnie efekt cieplarniany. Większość z nas komentując perturbacje tegorocznej zimy używa frazy w rodzaju: Czegoś takiego tu jeszcze nie było! - przy czym słowo jeszcze jest używane wymiennie z mniej kategorycznym słowem dawno. Niektórych z nas cieszyły słoneczne dni bez śniegu i śnieżnego błocka pod nogami, co z kolei doprowadzało do irytacji sprzedawców sprzętu sportowego, którzy liczyli straty. Cena ropy na giełdach światowych spadła ze względu na mizerną zimę, z czego ucieszyli się właściciele pojazdów mechanicznych. Istniał zatem wyraźny konflikt interesów. Czy wynikało to także z niedokładności prognoz pogodowych? Nie wiemy do jakiego stopnia kolektywna pamięć Ludzkości jest zdolna do przewidywania zmian pogody i w ogóle klimatu planety, które wpływają na jej historię i historię gatunku ludzkiego, chociażby w czasie ostatniego tysiąclecia. Odpowiedzi szukamy w starych kronikach i innych zapiskach. Te historyczne świadectwa o wpływie pogody na ludzką cywilizację i katastrofach żywiołowych ja gnębiących, bardzo często trafiały do źródeł pisanych Średniowiecznej Europy. Niekiedy w nawiasach podaliśmy możliwe przyczyny tych kataklizmów. Przy datach zamieściliśmy symbol Planetarnego Regenta roku wg „Kalendarza Stuletniego” o. dr Mauritiusa Knauera z klasztoru w Langenheim, którzy to Regenci zmieniają się w cyklu siedmioletnim – jak widać na poniższej tabelce:
A zatem:
X stulecie:
3 listopada 962 roku Pańskiego [?], napadało tyle śniegu, że ludzie nie byli w stanie opuścić miasta, czy nawet wyjść ze swych domów. Zwierzęta nie zdołały ukryć się w swych zimowych leżach. Góry trzeszczały od ogromnej ilości śniegu, zaś drzewa owocowe się łamały pod jego ciężarem. Zapadło się wiele domów.
8 czerwca 988 a. D. [?] – zaczęły się wielkie upały. Suche wiatry wiały na całym kontynencie i po bardzo suchej wiośnie zniszczyły wszelkie zasiewy. Konsekwencją tego był głód i choroby.
XI stulecie:
W sierpniu roku Pańskiego 1014 [?] nastąpiła straszliwa susza w środkowej Europie. Od Wielkanocy aż do 28 sierpnia nie spadła ani jedna kropla deszczu! Potoki, rzeki i studnie kompletnie wyschły.
W marcu 1068 a. D. [?] miała miejsce okrutnie sroga zima. Zaczęła się ona w dzień Trzech Króli i trwała aż do 21 marca. Zginęło od mrozów wielu ludzi i zwierząt gospodarskich tak, że wiele wsi wymarło, a ich trupy pożerały dzikie zwierzęta.
13 marca 1077 roku [?], w całej Europie miała miejsce gęsta mgła, która trwała aż 35 dni. Człowiek nie widział człowieka na cztery kroki. (!!!) Ludzie bali się wyjść z domów w obawie przed jakimiś olbrzymimi potworami. (Co spowodowało trwanie tak nieruchawego „zgniłego” wyżu nad Europą – może wpływ obłoku drobnych meteoroidów, który powodował kondensację pary wodnej w atmosferze nad naszym kontynentem?)
29 marca 1092 a. D. [?], w czasie Wielkiej Nocy napadało tyle śniegu i uderzyła zima z okrutnymi mrozami, jakie nie bywają w nawet czasie najsroższej zimy...
XII stulecie:
23 grudnia 1105 roku [?], ludzie w Czechach ujrzeli jasny ogień na niebie. Z wielkiej zorzy wyleciały po chwili dwie ogniste kule, które wielce przypominały Słońce. (Byłaby to obserwacja UFO typu NL? – a może tylko kosmiczne randez-vous Ziemi z jakimiś dwoma ciałami niebieskimi, których przejście spowodowało naruszenie magnetycznej tarczy ochronnej naszej planety i w rezultacie jaskrawe zorze polarne oraz inne zjawiska anomalne?)
3 stycznia a. D. 1117 [?] nastąpiło wielkie trzęsienie ziemi w Czechach i Lombardii. Kościoły i klasztory obróciły się w ruinę. (Wskutek tego, że były to najwyższe budowle w ówczesnej Europie...)
24 lipca 1119 roku [?] nad kontynentem przeszły straszliwe burze, które spowodowały zniszczenia niektórych fortec i zamków. Na Vyšehrade (w Czechach) burza zniszczyła połowę pałacu. Wiele ogrodów zostało zniszczonych na amen. Drzewa zostały wyrwane z korzeniami i przerzucone w zupełnie inne miejsca.
11 sierpnia 1124 roku [?] doszło do zaćmienia Słońca. Temperatura spadła do tak niskich wartości, że nastąpił przymrozek. NB, zima w tym roku była strasznie długa i ostra, tak że ? mieszkańców Europy zmarła z głodu... (Zastanawiającym jest to, czy nie było to przejście jakiegoś ciała niebieskiego lub obłoku pyłu kosmicznego w pobliżu Ziemi, które zasłoniło Słońce na dłuższy czas...)
20 maja 1125 roku [?] miały miejsce ogromne opady śniegu, a następnie przyszło kilka chłodnych dni i mroźnych nocy, które to spadki temperatury zniszczyły wszystkie winnice i drzewa owocowe. Mniejsze rzeki i potoki pokryły się lodem, który był w stanie utrzymać na swej powierzchni człowieka.
11 kwietnia 1132 a. D. [?] – prawie w Wielkanoc – przeszła wielka burza. W Pradze piorun trafił w wieżę klasztoru św. Wita, którą podpalił. Tego samego dnia od piorunów zgorzało Rezno.
Nadzwyczajnym dniem był 28 października 1135 roku [?]. Ten rok był w ogóle dziwny, jakby Przyroda oszalała: lato było gorące i suche, a czego powstało wiele pożarów leśnych. Susza trwała do października. W ten dzień wszystko się zmieniło – przeszły bardzo silne burze nad całą Europą. Uderzenia wiatru były tak silne, że w wielu miastach potworne podmuchy orkanu zwalał kościelne wieże!
W roku Pańskim 1186 [?] była nadzwyczajnie ciepła zima i lato. Przy końcu stycznia kwitły drzewa, a w lutym jabłka były już tak duże, jak włoskie orzechy. Także zboża nadzwyczaj szybko dojrzewały. Urodzaj był piękny i bogaty. Pod koniec maja, w wielu miejscach Węgier ukończono żniwa. Jednakże długotrwałe lato przyniosło morową zarazę, która trwała aż do następnego roku...
XIII stulecie:
12 maja 1238 roku [?] w środkowej Europie panował silny mróz, który spowodował wymarznięcie winnic i jarzyn. Owoców nie było, a zboża obrodziły skromnie.
10 lipca 1252 roku [?] padał gęsty grad, który leżał na ziemi przez 7 dni i spowodował straszliwe szkody. Potem przyszły okrutne upały i drożyzna w miastach.
22 marca 1258 roku [?] była jeszcze tak sroga zima, że po zamarzniętym Dunaju jeździły konne wozy i można było przejść po lodzie.
W a. D. 1242, [?] po napadzie Tatarów wielu ludzi na Spiszu zamarzło na śmierć, zaś inni zginęli z głodu, bowiem żywili się tylko kapustą, trawą i korzonkami. Pola nie były orane i obsiewane przez trzy lata. (Normalna konsekwencja wojny.)
Na przełomie lat 1257/1258 [?/?] była mizerna i sucha zima. W styczniu kwitły już drzewa, a na św. Dominika (12 maja) się zaczęły żniwa, zaś na św. Jakuba (25 lipca) winobranie.
3 grudnia 1280 roku [?], przez nasz kontynent przeszły wielkie burze, które położyły ogromne połacie lasów, a wiele wsi zrównały z ziemią.
6 lipca 1285 roku [?] nad całym Królestwem Węgier przeszły straszliwe burze. Ludzie myśleli, że niebo się połączyło z ziemią, a to z powodu wielkich ciemności, padali na kolana i czynili pokutę, by odwrócić koniec świata... (Być może znowu coś przeleciało w pobliżu Ziemi. Charles Fort nazywa te ciała Superstrukturami, które być może mają coś wspólnego z Przybyszami z Kosmosu???)
XIV stulecie:
15 lipca 1330 roku [?] było zaćmienie Słońca. Był to anormalnie wilgotny rok. W lipcu lało przez cały miesiąc i całe zboże zgniło na pniu, zanim zdążyło dojrzeć.
15 sierpnia 1370 a. D. [?] była wielka powódź w Czechach, po 18 dniach nieprzerwanej ulewy. Wszystkie czeskie rzeki wystąpiły z brzegów.
3 marca roku 1376 [?] w całej Europie były nadzwyczajne powodzie. Wody Wełtawy zalały kościół p.w. św. Mikołaja na Malej Stranie. Podobnie wielkie powodzie były w Wiedniu, Bratysławie i innych miastach Europy Środkowej. Potem przyszły straszliwe choroby, starcy i dzieci umierały, jakby ich kto kosił...
Od maja Roku Pańskiego 1380 [?] nastała w całej Europie straszliwa susza. Myszy pożarły cały plon. Ludzie nie mieli co jeść, ani czego siać...
5 grudnia 1392 [?] roku były wielkie powodzie. Był to mokry rok, który zakończył się niezwykle mokrym grudniem.
XV stulecie:
28 maja 1407 a. D. [?] – w tamtym roku była strasznie długa i okrutna zima. Jeszcze tego dnia ziemia była zamarznięta do skały. Zima trwała od św. Marcina i miejscami wymarły z mrozu całe wsie. Wszystkich martwych ludzi zdołano pogrzebać dopiero w połowie lata!... (Opisy takiej ostrej zimy wszyscy chyba pamiętamy z „Krzyżaków” Henryka Sienkiewicza i z filmu Aleksandra Forda pod tym samym tytułem.)
7 stycznia 1409 roku [?] było tak ciepło, że rolnicy mogli orać i siać w samej tylko koszuli.
25 listopada 1412 roku [?] po bardzo ciepłych dniach przyszła burza, tak silna, jakiej się w tym czasie nie spotyka. Silne burze z ulewnymi deszczami i gradobiciem przewaliły się przez cały kontynent.
20 marca a. D. 1420 [?] było już tak ciepło, że tego kwitły jabłonie, a 4 kwietnia winorośle.
21 czerwca 1423 roku Pańskiego [?] cała środkowa Europa ucierpiała od wielkich powodzi. Wylały Wełtawa, Dunaj, Wisła i Łaba oraz inne rzeki zatapiając wiele miast, wsi i osiedli.
17 stycznia roku 1432 [?] w Europie napadało tak dużo śniegu, że miasta pozostały bez zasobów, a chleb był na wagę złota.
6 grudnia 1443 a. D. [?] zaczęła się niezmiernie okrutna zima. Na całym kontynencie włóczyły się całe watahy głodnych wilków napadających na wsie.
6 marca 1471 roku [?] było bardzo ciepło i sucho. Był to dziwnie ciepły i nader suchy rok, który opisało wielu kronikarzy. Na św. Jana (24.VI.) już sprzedawano wczesne jabłka i gruszki. Przed św. Piotrem i Pawłem (29.VII.) było już po żniwach, a łąki kwitły jeszcze w połowie grudnia...
25 marca 1473 roku [?] było tak ciepło, że tego dnia rozkwitły wszystkie drzewa. Potem przyszła ciepła i sucha pogoda. Lato było bardzo upalne. Od maja do sierpnia nie spadła ani jedna kropla deszczu. Rzeki i potoki wyschły, a młynarze zbankrutowali. Dunaj można było przejść w bród bez obawy utonięcia. W wielu miastach sprzedawano wodę za pieniądze. Po tak suchym roku przyszła bardzo ostra zima.
Od dnia św. Norberta – 6 czerwca do dnia Wszystkich Świętych – 1 listopada roku Pańskiego 1473 w Lewoczy i okolicy panowała tak straszna susza, że lasy paliły się jak słoma, a na polach wypaliły się od Słońca zboża do korzeni...
31 stycznia 1480 a. D. [?] na Śląsku i Morawach było nadzwyczajnie ciepło, prawie tak jak w lipcu. Drzewa puszczały pąki i kwitły.
25 czerwca roku Pańskiego 1481 [?] była w Pradze Czeskiej ogromna powódź, którą zapamiętano na całe stulecia!
18 stycznia 1499 roku [?] tak się ociepliło, że drzewa puściły soki. Był to ciepły i urodzajny rok.
O wszystkich wydarzeniach w tym wieku wspominają także kronikarze polscy, a szczególnie Jan Długosz.
XVI stulecie:
6 sierpnia 1502 roku [?] zaczął padać deszcz, który lał nieprzerwanie aż przez 8 dni. Z nim przyszły powodzie w całej Europie.
11 czerwca 1507 roku Pańskiego [?], kronikarz Fabricius zapisał, że zboże po poprzednim roku było tańsze od worków, w które je nasypano.
9 marca 1512 a. D. [?] nad środkową Europą przeleciały burze. Chociaż przez cały dzień padał śnieg, to nagle się ociepliło, a pod wieczór były straszne burze z piorunami w Pradze i innych miastach Czech. W Pradze od uderzenia pioruna spłonęła wieża na Zamku (Hradzie). Wieże spłonęły także w Drażdianach i Hradcu Kralowym. 17 października tegoż roku było nadzwyczajnie ciepło i ciepła była także ta jesień. Po raz drugi zakwitły drzewa i w lasach po raz drugi pojawiły się jagody. Takie niezwyczajne ciepło było aż do 10 grudnia.
24 grudnia 1539 roku [?] była straszliwa burza z piorunami, jak w lipcu.
30 kwietnia 1546 a. D. [?] zapanowały w całej Europie bardzo silne mrozy. Trwały one kilka dni i zniszczyły winnice, które nie rodziły przez kilka lat.
30 czerwca 1549 roku [?] nocną porą przeszła straszliwa burza nad Lewoczą i Tatrami, w czasie której padał grad. Gradziny były wielkości kurzych jaj, a nawet większe.
31 maja roku Pańskiego 1559 [?] nad Tatrami i Kieżmarkiem przeszła straszliwa burza z gradem. Tego dnia tak lało, że wiele owiec i cieląt utonęło w wezbranych potokach. Grad zabił też kilkadziesiąt gęsi.
11 czerwca 1574 roku [?] w Opavie była silna burza z gradem, po której w ogrodach sterczały tylko bezlistne badyle...
XVII stulecie:
5 sierpnia 1641 roku Pańskiego [?] na Spiszu miał miejsce straszliwy atak zimy, który zniszczył wszystkie uprawy na polach i ogrodach. Na pastwiskach zamarzło na śmierć 150 koni i dwóch pasterzy. Padał śnieg i utworzyła się pokrywa lodowa na gałęziach drzew.
23 czerwca 1642 a. D. [?] w okolicach Spiskiego Podehradia padał tak gruby grad, że jego wielkość oceniano na dwie pięści i kurze jaja. Opad lodu oszacowano na dwa łokcie (1 łokieć = 58 cm), tak iż leżał on jeszcze następnego dnia i ludzie mieli trudności w poruszaniu się po tej ślizgawce.
Zima 1644/1645 [?/?] była bardzo sroga, okrutna i ciężka w okresie od Wigilii Bożego Narodzenia do św. Pawła (25.I), w czasie której zamarzła woda w stawach i jazach. Potoki zamarzły aż do dna, wskutek czego młyny wodne przestały działać aż do wiosny.
XVIII stulecie:
29 września 1708 roku [?], w dzień św. Michała w Bratysławie nastała bardzo ostra zima. Żołnierze, którzy stali na warcie zamarzli na śmierć. Okrutne zimna trwały aż do następnego roku.
24 sierpnia 1716 roku [?], w Kieżmarku w dzień św. Bartłomieja napadało wiele śniegu.
22 sierpnia 1722 roku [?], o godzinie 22. w Kieżmarku miała miejsce straszliwa burza z gradobiciem. Gradziny były tak wielkie, jak kurze i kacze jajka.
W sierpniu 1726 roku [?], w Tatrach spadły takie śniegi, że w okolicach Spiskiej Białej na Słowacji, na pastwiskach zamarzło na śmierć wiele koni.
24 października tegoż roku, na obszarze Tatr i Spiszu padał śnieg tak olbrzymimi płatami, jak dwie dłonie – tj. o średnicy 24-28 cm!
7 listopada 1739 roku [?] – tego dnia przyszła najstraszliwsza zima XVIII wieku. Na dwa dni przed tą datą zamarzły wszystkie rzeki Europy Środkowej, a temperatura dzienna nie przekraczała -20oC. Zima trwała aż do Wielkanocy. W listopadzie zamarzły wszystkie jeziora i stawy oraz rzeki, Bałtyk i Kanał La Manche. Na Boże Narodzenie zamarły wszystkie porty Europy – nawet te na południu kontynentu. Z Polski do Szwecji można było podróżować saniami, a karczmy stały na powierzchni bałtyckiego lodu. W Hiszpanii napadało ponad 2 metry śniegu. Całe grupy ludzi, którzy podróżowali w tym czasie, zamarzały na śmierć, a wysoka pokrywa śnieżna zakonserwowała ich ciała aż do maja. Cierpiały także zwierzęta: ptaki ginęły z głodu i mrozu, podobnie jak zwierzyna leśna. W nocy nie słychać było niczego poza trzaskaniem drzew, które pękały od mrozu. (Co oznacza, że temperatura spadała poniżej –45...-50oC.) 9 stycznia 1740 roku [?] stał się najzimniejszym dniem XVIII wieku. Zimę tą nazwano potem Małą Epoką Lodową. Natomiast...
...6 lipca 1788 roku [?] panowały nienormalne upały, jakich ludzie jeszcze nie pamiętali. Od wysokich temperatur ludzie zaczęli umierać, a żołnierze w koszarach masowo mdleli...
6 listopada 1791 roku [?] przyszły tak silne mrozy, że Wełtawa, Dunaj i inne rzeki środkowej Europy zamarzły do dna.
23 lipca 1796 roku [?] przez kontynent przewaliła się wielka burza. W wielu miejscach padał grad wielkości gęsich jaj niszcząc zasiewy i winnice oraz zabijając kilkanaście osób i zwierząt...
...i na zakończenie: 12 stycznia 1799 roku [?] w Europie panowały tak silne mrozy, że ludzie porzucili wszelkie prace. Żołnierze na warcie mogli stać tylko pół godziny. Rolnicy brali swe zwierzęta do izb mieszkalnych, by nie padły na mrozie. Styczeń był bezśnieżny, a mróz był tęgi...
Straszne to wszystko – nieprawdaż?
Z powyższych informacji widać jednak, że anomalia pogodowe nie są niczym nowym na naszym kontynencie i zdarzały się zawsze, odkąd ludzie nauczyli się przekazywać o nich wiedzę z pokolenia na pokolenie. Po drugie – opisy tych kataklizmów mają wiele zbieżności z tym, co pisał opat Knauer w swym „Kalendarzu Stuletnim” (zainteresowanych odsyłamy do naszej publikacji pt. „Prognoza pogody na rok 2002” na łamach „Nieznanego Świata”, NB, gdzie wraz z Wiktorią Leśniakiewicz udowadniamy, że wielkie powodzie z lat 1997 i 2001 były do przewidzenia oraz serii broszur „Nostradamus i jego przepowiednie”, Warszawa 1996-2004).
Co z tego wynika? Ano to, że nie należy wylewać dziecka z kąpielą – jak to robią nasi niektórzy „uczeni” i „eksperci”, którzy odsyłają tego rodzaju prognozy do diabła twierdząc obłudnie, że są „nienaukowe” i „ludowe” – i jako takie nie mające racji bytu w uczonym świecie – jak twierdzi nasz przyjaciel – red. Andrzej Zalewski z Euro-Eko Radio PR-1. Prawda jest nieco inna – te prognozy zostały jednak opracowane w sposób naukowy, metodyczny i celowy. Bez żadnych odwoływań się do religii czy magii. Systematyczność prowadzonych obserwacji przez długie lata jest najlepszą rękojmią tego, że są one niezawodne. W ten sposób powstały zdumiewająco precyzyjne kalendarze Majów czy astronomiczne obliczenia ludów z basenu Morza Śródziemnego i Azji. Nie dysponowały one komputerami i modelami matematycznymi, ale niską jakość obserwacji kompensowano ich ilością, czego nie mogą zrozumieć Erich von Däniken i jego stronnicy. Zero mistyki, zero Kosmitów, zero Braci w Rozumie, tylko oczy i pomiary – tysiące pomiarów, myślenie i obliczenia. Dokładnie to samo było z „Kalendarzem Stuletnim”: mrówcze zapisywanie stanu pogody przez długie lata, obserwacje i wyciąganie wniosków po maglu interpretacyjnym tak uzyskanych danych. To raz.
Po drugie zaś, anomalia – jak widzimy chociażby w ostatniej dekadzie XX stulecia i pierwszych latach XXI wieku – istnieją w dalszym ciągu, a wroga Przyrodzie i wybitnie destrukcyjna działalność człowieka doprowadziła do ich zagęszczenia się w coraz krótszych jednostkach czasu i w niektórych miejscach do ich kumulacji, czego przykłady mieliśmy w latach 1997 [?] i 2001 [?] – najpierw powodzie a potem wściekłe upały, które w średniowiecznej Europie musiałyby doprowadzić do morowej zarazy i zdziesiątkowania populacji kontynentu; także długie lata w 1992 [?] i 2003 [?] roku i wywołane przez nie susze są wynikiem kumulacji kilku czynników i rozregulowania przez efekt szklarniowy mechanizmu pogody na kontynencie. Mechanizm pogody zaczyna się psuć w XVI wieku, kiedy z kontynentu europejskiego znikają puszcze, a na ich miejsce pojawiają się miasta i pola uprawne, a potem coraz większa industrializacja, która od XIX wieku zaczyna obracać się przeciw człowiekowi.
Czego możemy się spodziewać? Nade wszystko kolejnych – coraz groźniejszych – anomalii pogodowych. To rozumieją ekolodzy, to rozumieją ludzie związani z „Nieznanym Światem”, to rozumieją ludzie zaangażowani w ochronę Przyrody – zarówno niektórzy globaliści (a tak! są tacy!!!) jak i alterglobaliści. Niestety – politycy i ludzie biznesu pozostają głusi i ślepi na ostrzeżenia, które Natura wysyła pod naszym adresem. To im należy zawdzięczać coraz większe skażenie środowiska, choroby cywilizacyjne gnębiące Ludzkość i pogłębiający się efekt cieplarniany, odwracanie się biegu prądów oceanicznych i pustynnienie żyznych dotąd regionów – a co za tym idzie głód, choroby i niewyobrażalne cierpienia milionów ludzi żyjących w skrajnym, obezwładniającym ubóstwie. To oni są odpowiedzialni za Głos obrońców Przyrody i planety Ziemia jest na razie głosem wołającego na puszczy.
Do czasu.
Tylko, że kiedy dotrze to do otumanionych władzą i mamoną omroczonych mózgownic i ciasnych serc, będzie już za późno na cokolwiek.
---
:-P
grzesbe [del] naar
Seta [del]
nawet przeczytałem
jedne z setek wynużeń gości którzy nie mają zielonego pojęcia o klimacie czy wpływie CO2 na klimat za to węszących wszędzie złodziejski spisek
rozumiem że tak jest łatwiej. nie trezba czytać fachowej prasy. Ba, nie trzeba znać nawet podstaw fizyki czy geografii a mimo to w tak ciasnym i ograniczonym wiedzowo rozumku jak się ukuje teorię spiskową to wszystko zaczyna się ze sobą kleić
jak chcesz to czytaj takie teksty ale nie wnoszą nic poza utwierdzeniem mnie w przekonaniu że żyję w ciemnogrodzie...
jedne z setek wynużeń gości którzy nie mają zielonego pojęcia o klimacie czy wpływie CO2 na klimat za to węszących wszędzie złodziejski spisek
rozumiem że tak jest łatwiej. nie trezba czytać fachowej prasy. Ba, nie trzeba znać nawet podstaw fizyki czy geografii a mimo to w tak ciasnym i ograniczonym wiedzowo rozumku jak się ukuje teorię spiskową to wszystko zaczyna się ze sobą kleić
jak chcesz to czytaj takie teksty ale nie wnoszą nic poza utwierdzeniem mnie w przekonaniu że żyję w ciemnogrodzie...
Największym bólem w tym wszystkim są te przyszłe podatki w tej faszystowskiej UE...
wyjdzie na to, że cały świat połozy na to... a tylko my będziemy bulić, zmieniać swój przemysł na mniej konkurencyjny, i tracić coraz więcej do np. Chin czy USA...
i tak nic sie nie zmieni (w klimacie), a trochę dodatkowej kasy do centrali pójdzie :-).
Znowu centrala zrobi nas w balona.
Wkurza mnie to :/.
wyjdzie na to, że cały świat połozy na to... a tylko my będziemy bulić, zmieniać swój przemysł na mniej konkurencyjny, i tracić coraz więcej do np. Chin czy USA...
i tak nic sie nie zmieni (w klimacie), a trochę dodatkowej kasy do centrali pójdzie :-).
Znowu centrala zrobi nas w balona.
Wkurza mnie to :/.
grzesbe kochany, rozgryź PRZYCISZONĄ sprawę włamania się hakera (jakiś miesiąc temu, początkowo media nie chciały nasze o tym trąbić, jak coś napisały to mało i było na głównych przez dzien a potem zniknęło bez śladu) do poczty Brytyjskiego Instytutu Naukowego. Możemy przeczytać wiele wiadomości e-mail w których JEDNOZNACZNIE mamy ukazane największe oszustwo XXI wieku. Jasno wynika że nie stwierdzono wzrostu średniej temp. w ostatnich 11 latach, zaś najcieplejszy rok w historii był w poprzednim stuleciu.
W jednym e-mailu znajdziemy zdanie - komentarz do śmierci Johna L. Daly'ego, jednego z największych sceptyków globalnego ocieplenia:
"W pewnym sensie, jest to radosna / dopingująca wiadomość".
W jednym e-mailu znajdziemy zdanie - komentarz do śmierci Johna L. Daly'ego, jednego z największych sceptyków globalnego ocieplenia:
"W pewnym sensie, jest to radosna / dopingująca wiadomość".
Możemy przeczytać wiele wiadomości e-mail w których JEDNOZNACZNIE mamy ukazane największe oszustwo XXI wieku.
no to zacytuj może jakiś fragment z tych mejli który poparłby twierdzenie o jakimkolwiek oszustwie, ok?? choćby jeden.
Jasno wynika że nie stwierdzono wzrostu średniej temp. w ostatnich 11 latach, zaś najcieplejszy rok w historii był w poprzednim stuleciu.
alez ty jestes naiwny. albo tylko nieświadomy. sam juz nie wiem...
1998 był drugim po 2005 roku najcieplejszym rokiem w historii pomiarów. wg jednego z instytutów był nawet najcieplejszym. więc biorąc taki punkt odniesienia mozna nawet próbować wmawiac ludziom że klimat się oziębia...
jest to zwykłe zaklinanie rzeczywistosci. Ziemia akumuluje coraz więcej ciepła i tylko kwestią czasu jest który z najbliższych lat bedzi ekolejnym rekordowym najcieplejszym rokiem.
masz tu jaśniej:
To normalny fakt matematyczny, że jak zaczniesz od ekstremalnej wartości to prosta "best fit" musi pójść w odwrotną stronę (czyli w dół). Politycy też to wykorzystują rysując wzrost gospodarczy od ostatniego minimum lub maksimum w zależności od tego co chcą udowodnić. Odkąd jednak 1998 nie mieści się już w dekadzie trend rosnący za 10 lat wychodzi mniej więcej taki jak przed 1998 r. Teraz dwa pytania:
a) dlaczego trend nie jest większy?
b) dlaczego przez 11 lat nie padł nowy rekord?
Ad a) Ostatnie lata mają mniejszą niż poprzednie dekady aktywność słońca, od 11 lat nie było El Nino (które zawsze wiąże się z ociepleniem spowodowanym zmianą cyrkulacji oceanicznej na Pacyfiku). Mimo to jeszcze wszystkiego nie rozumiemy do końca i o tym dokładnie Trenberth pisał w swoim "kompromitującym" mailu: nie wiemy na przykład dlaczego 2008 był tak chłodny i gdzie się podziała energia która pojawiła się w roku obecnym (rekordowo ciepłe oceany w lipcu i cała planeta w listopadzie (tzn. pewnie jak zwykle w oceanie ale nie znamy szczegółów).
Ad b) Rekordu nie było miedzy innymi dlatego, że nie było silnego El Nino. Właśnie po 12 latach się zaczyna takowe i stąd moja prognoza wyrażona tutaj, że 2010 będzie następnym rekordowo ciepłym rokiem.
(gewijzigd)
(gewijzigd)
no to zacytuj może jakiś fragment z tych mejli który poparłby twierdzenie o jakimkolwiek oszustwie, ok?? choćby jeden.
Jasno wynika że nie stwierdzono wzrostu średniej temp. w ostatnich 11 latach, zaś najcieplejszy rok w historii był w poprzednim stuleciu.
alez ty jestes naiwny. albo tylko nieświadomy. sam juz nie wiem...
1998 był drugim po 2005 roku najcieplejszym rokiem w historii pomiarów. wg jednego z instytutów był nawet najcieplejszym. więc biorąc taki punkt odniesienia mozna nawet próbować wmawiac ludziom że klimat się oziębia...
jest to zwykłe zaklinanie rzeczywistosci. Ziemia akumuluje coraz więcej ciepła i tylko kwestią czasu jest który z najbliższych lat bedzi ekolejnym rekordowym najcieplejszym rokiem.
masz tu jaśniej:
To normalny fakt matematyczny, że jak zaczniesz od ekstremalnej wartości to prosta "best fit" musi pójść w odwrotną stronę (czyli w dół). Politycy też to wykorzystują rysując wzrost gospodarczy od ostatniego minimum lub maksimum w zależności od tego co chcą udowodnić. Odkąd jednak 1998 nie mieści się już w dekadzie trend rosnący za 10 lat wychodzi mniej więcej taki jak przed 1998 r. Teraz dwa pytania:
a) dlaczego trend nie jest większy?
b) dlaczego przez 11 lat nie padł nowy rekord?
Ad a) Ostatnie lata mają mniejszą niż poprzednie dekady aktywność słońca, od 11 lat nie było El Nino (które zawsze wiąże się z ociepleniem spowodowanym zmianą cyrkulacji oceanicznej na Pacyfiku). Mimo to jeszcze wszystkiego nie rozumiemy do końca i o tym dokładnie Trenberth pisał w swoim "kompromitującym" mailu: nie wiemy na przykład dlaczego 2008 był tak chłodny i gdzie się podziała energia która pojawiła się w roku obecnym (rekordowo ciepłe oceany w lipcu i cała planeta w listopadzie (tzn. pewnie jak zwykle w oceanie ale nie znamy szczegółów).
Ad b) Rekordu nie było miedzy innymi dlatego, że nie było silnego El Nino. Właśnie po 12 latach się zaczyna takowe i stąd moja prognoza wyrażona tutaj, że 2010 będzie następnym rekordowo ciepłym rokiem.
(gewijzigd)
(gewijzigd)
wklejam poglądowo:
Najważniejsze wyniki badań zmian klimatycznych w ostatnich latach to:
Gwałtowne zwiększenie emisji gazów cieplarnianych: Globalne emisje dwutlenku węgla z paliw kopalnych w 2008 roku były prawie 40% wyższe niż w 1990 roku. Nawet jeśli globalne wskaźniki emisji udałoby się ustabilizować na obecnym poziomie, jedynie 20 lat dalszej emisji dałoby 25% prawdopodobieństwo, że ocieplenie nie przekroczy 2° C, nawet przy zerowej emisji po roku 2030. Każdy rok opóźnienia zwiększa szanse na przekroczenia ocieplenia o 2° C .
Wartości globalnych temperatur z ostatnich lat wykazują ocieplenie spowodowane przez człowieka: W ciągu ostatnich 25 lat temperatura wzrastała o 0,19° C na dekadę, w bardzo dobrej zgodności z przewidywaniami opierającymi się na wzroście emisji gazów cieplarnianych. Nawet w ciągu ostatnich dziesięciu lat, pomimo spadku aktywności słonecznej utrzymuje się tendencja ocieplenia. Dają się obserwować, występujące zawsze, naturalne fluktuacje krótkookresowe, jednak nie stwierdzono znaczącej zmiany trendu ocieplenia.
Przyspieszenie topnienie lądolodów i lodowców: Szeroki zakres pomiarów satelitarnych i terenowych wskazuje ponad wszelką wątpliwość, że zarówno lądolody Grenlandii jak i Antarktydy tracą masę w coraz szybszym tempie. Topnienie lodowców w innych częściach świata również przyspieszyło od 1990 roku.
Szybki spadek pokrycia Oceanu Arktycznego lodem: Tempo letniego topnienia lodu morskiego w Arktyce przyspieszyło znacznie poza zakres przewidywań modeli klimatycznych. Maksymalna powierzchnia morza wolna od lodu w latach 2007-2009 była o około 40% wyższa od średniej prognoz modeli klimatycznych opisanych w najnowszym raporcie IPCC.
Niedoszacowany wzrost poziomu morza: Satelitarne wyniki pomiarów wzrostu średniego światowej poziomu morza (3,4 mm / rok w ciągu ostatnich 15 lat) są o około 80% powyżej ostatnich prognoz IPCC. To przyspieszenie podnoszenia się poziomu morza jest zgodne z podwojeniem się udziału topnienia lodowców oraz lądolodów Grenlandii i Antarktydy Zachodniej.
Skorygowane prognozy poziomu morza: Do roku 2100 globalny wzrost poziomu morza może być co najmniej dwukrotnie większy niż prognozowała Grupa Robocza 1 w najnowszym raporcie IPCC; przy braku ograniczenia emisji może również przekraczać 1 metr. Górna granica szacunków to około 2 metry wzrostu poziomu morza do 2100 roku. Poziomu morza, będzie nadal rósł przez stulecia po ustabilizowaniu się globalnej temperatury, w ciągu najbliższych kilkuset lat należy oczekiwać kilkumetrowego podwyższenia się poziomu morza .
Opóźnienie działań niesie ryzyko nieodwracalnych szkód: Kilka wrażliwych elementów w systemie klimatycznym (np. kontynentalne lądolody, lasy deszczowe Amazonii, monsuny Afryki Zachodniej i inne) może zostać doprowadzone do fazy gwałtownych lub nieodwracalnych zmian w przypadku kontynuacji przez cały XXI wiek ocieplenia według scenariusza "business-as-usual". Ryzyko osiągnięcia krytycznych progów ("punktów krytycznych") zwiększa się zdecydowanie wraz z bieżącymi zmianami klimatycznymi. Zatem oczekiwanie na wyższe poziomy pewności naukowej może oznaczać, że niektóre z punktów krytycznych będą osiągnięte zanim zostaną one rozpoznane.
Zbliżające się punkty zwrotne: Jeśli globalne ocieplenie ma zostać ograniczone do maksymalnie 2 °C powyżej poziomu sprzed okresu przemysłowego, kulminacja emisji musi nastąpić między latami 2015 a 2020, a następnie powinny one szybko się zmniejszać. Do stabilizacji klimatu niezbędne jest aby "niewęglowe" globalne społeczeństwo - o niemal zerowej emisji CO2 i innych długo żyjących gazów cieplarnianych - osiągnięte zostało znacznie przed końcem wieku. Dokładniej, średnie roczne emisje na mieszkańca będą musiały się zmniejszyć się znacznie poniżej 1 tony CO2 do 2050 roku. Oznacza to emisje na mieszkańca o 80-95% niższe niż występujące w krajach rozwiniętych w roku 2000.
Najważniejsze wyniki badań zmian klimatycznych w ostatnich latach to:
Gwałtowne zwiększenie emisji gazów cieplarnianych: Globalne emisje dwutlenku węgla z paliw kopalnych w 2008 roku były prawie 40% wyższe niż w 1990 roku. Nawet jeśli globalne wskaźniki emisji udałoby się ustabilizować na obecnym poziomie, jedynie 20 lat dalszej emisji dałoby 25% prawdopodobieństwo, że ocieplenie nie przekroczy 2° C, nawet przy zerowej emisji po roku 2030. Każdy rok opóźnienia zwiększa szanse na przekroczenia ocieplenia o 2° C .
Wartości globalnych temperatur z ostatnich lat wykazują ocieplenie spowodowane przez człowieka: W ciągu ostatnich 25 lat temperatura wzrastała o 0,19° C na dekadę, w bardzo dobrej zgodności z przewidywaniami opierającymi się na wzroście emisji gazów cieplarnianych. Nawet w ciągu ostatnich dziesięciu lat, pomimo spadku aktywności słonecznej utrzymuje się tendencja ocieplenia. Dają się obserwować, występujące zawsze, naturalne fluktuacje krótkookresowe, jednak nie stwierdzono znaczącej zmiany trendu ocieplenia.
Przyspieszenie topnienie lądolodów i lodowców: Szeroki zakres pomiarów satelitarnych i terenowych wskazuje ponad wszelką wątpliwość, że zarówno lądolody Grenlandii jak i Antarktydy tracą masę w coraz szybszym tempie. Topnienie lodowców w innych częściach świata również przyspieszyło od 1990 roku.
Szybki spadek pokrycia Oceanu Arktycznego lodem: Tempo letniego topnienia lodu morskiego w Arktyce przyspieszyło znacznie poza zakres przewidywań modeli klimatycznych. Maksymalna powierzchnia morza wolna od lodu w latach 2007-2009 była o około 40% wyższa od średniej prognoz modeli klimatycznych opisanych w najnowszym raporcie IPCC.
Niedoszacowany wzrost poziomu morza: Satelitarne wyniki pomiarów wzrostu średniego światowej poziomu morza (3,4 mm / rok w ciągu ostatnich 15 lat) są o około 80% powyżej ostatnich prognoz IPCC. To przyspieszenie podnoszenia się poziomu morza jest zgodne z podwojeniem się udziału topnienia lodowców oraz lądolodów Grenlandii i Antarktydy Zachodniej.
Skorygowane prognozy poziomu morza: Do roku 2100 globalny wzrost poziomu morza może być co najmniej dwukrotnie większy niż prognozowała Grupa Robocza 1 w najnowszym raporcie IPCC; przy braku ograniczenia emisji może również przekraczać 1 metr. Górna granica szacunków to około 2 metry wzrostu poziomu morza do 2100 roku. Poziomu morza, będzie nadal rósł przez stulecia po ustabilizowaniu się globalnej temperatury, w ciągu najbliższych kilkuset lat należy oczekiwać kilkumetrowego podwyższenia się poziomu morza .
Opóźnienie działań niesie ryzyko nieodwracalnych szkód: Kilka wrażliwych elementów w systemie klimatycznym (np. kontynentalne lądolody, lasy deszczowe Amazonii, monsuny Afryki Zachodniej i inne) może zostać doprowadzone do fazy gwałtownych lub nieodwracalnych zmian w przypadku kontynuacji przez cały XXI wiek ocieplenia według scenariusza "business-as-usual". Ryzyko osiągnięcia krytycznych progów ("punktów krytycznych") zwiększa się zdecydowanie wraz z bieżącymi zmianami klimatycznymi. Zatem oczekiwanie na wyższe poziomy pewności naukowej może oznaczać, że niektóre z punktów krytycznych będą osiągnięte zanim zostaną one rozpoznane.
Zbliżające się punkty zwrotne: Jeśli globalne ocieplenie ma zostać ograniczone do maksymalnie 2 °C powyżej poziomu sprzed okresu przemysłowego, kulminacja emisji musi nastąpić między latami 2015 a 2020, a następnie powinny one szybko się zmniejszać. Do stabilizacji klimatu niezbędne jest aby "niewęglowe" globalne społeczeństwo - o niemal zerowej emisji CO2 i innych długo żyjących gazów cieplarnianych - osiągnięte zostało znacznie przed końcem wieku. Dokładniej, średnie roczne emisje na mieszkańca będą musiały się zmniejszyć się znacznie poniżej 1 tony CO2 do 2050 roku. Oznacza to emisje na mieszkańca o 80-95% niższe niż występujące w krajach rozwiniętych w roku 2000.
Nie wiem o co tu się kłócić ;p.
Nie ważne czy te ocieplenie spowodowane przez człeka to prawda, czy fałsz i tak...
Chiny nie zaczną ograniczać CO2, bo im się to nie opłaca, podobnie Rosja, czy Brazylia,
USA zależy, demokraci będą coś kombinować, ale za 2 lata i tak od tego Stany odejdą, bo wrócą do władzy konserwatyści w PR, a PR powróci do władzy ;-).
UE zacznie ograniczać, bo działający zgodnie z ideologią europeizmu eurokraci wchodzą we wszystko jeżeli tylko mogą rozszerzyć swoją władzę lub/i wyciągnąć parę groszy więcej od ludu, nawet kosztem rozwoju regionów biedniejszych, tj.- kraju priwiślańskiego, czy guberni rumuńskiej..
Tak czy siak, i tak my, Polacy na tym stracimy, więc nie wiem z czego tu się cieszyć.
Wku.riwa mnie to.
Nie ważne czy te ocieplenie spowodowane przez człeka to prawda, czy fałsz i tak...
Chiny nie zaczną ograniczać CO2, bo im się to nie opłaca, podobnie Rosja, czy Brazylia,
USA zależy, demokraci będą coś kombinować, ale za 2 lata i tak od tego Stany odejdą, bo wrócą do władzy konserwatyści w PR, a PR powróci do władzy ;-).
UE zacznie ograniczać, bo działający zgodnie z ideologią europeizmu eurokraci wchodzą we wszystko jeżeli tylko mogą rozszerzyć swoją władzę lub/i wyciągnąć parę groszy więcej od ludu, nawet kosztem rozwoju regionów biedniejszych, tj.- kraju priwiślańskiego, czy guberni rumuńskiej..
Tak czy siak, i tak my, Polacy na tym stracimy, więc nie wiem z czego tu się cieszyć.
Wku.riwa mnie to.
skąd wniosek że Chinom się to nie opłaca?
olbrzymia większość zasobów słodkiej wody Chin pochodzi z Himalajskich lodowców. Jak im się roztopią to im tej wody po pare miesięcy w roku będzie brakować na znacznym obszarze kraju. Dostosowanie się do tego typu wyzwania wydaje się niewykonalne.
w USA się to opłaca choćby dlatego że zbliża się "oil peak" a ich gospodarka jest bardzo nieefektywna energetycznie
jedynie w UE można to traktować jako przejaw dojrzałości społecznej i odpowiedzialnosci za środowisko naturalne (poza Polską niestety) co wg mnie cechuje społeczeństwa najwyżej cywilizowane i w duchu jestem z tego dumny.
olbrzymia większość zasobów słodkiej wody Chin pochodzi z Himalajskich lodowców. Jak im się roztopią to im tej wody po pare miesięcy w roku będzie brakować na znacznym obszarze kraju. Dostosowanie się do tego typu wyzwania wydaje się niewykonalne.
w USA się to opłaca choćby dlatego że zbliża się "oil peak" a ich gospodarka jest bardzo nieefektywna energetycznie
jedynie w UE można to traktować jako przejaw dojrzałości społecznej i odpowiedzialnosci za środowisko naturalne (poza Polską niestety) co wg mnie cechuje społeczeństwa najwyżej cywilizowane i w duchu jestem z tego dumny.