Azərbaycan dili Bahasa Indonesia Bosanski Català Čeština Dansk Deutsch Eesti English Español Français Galego Hrvatski Italiano Latviešu Lietuvių Magyar Malti Mакедонски Nederlands Norsk Polski Português Português BR Românã Slovenčina Srpski Suomi Svenska Tiếng Việt Türkçe Ελληνικά Български Русский Українська Հայերեն ქართული ენა 中文
Subpage under development, new version coming soon!

Onderwerp: Globalne ocieplenie

2020-09-04 23:57:24
Nie interesuje mnie to czy to się opłaca czy nie, tylko śmieszy mnie to co wygadywał ten cały Morawiecki.
2020-09-05 19:05:04
zajefajne te autka ekologiczne
kto je zutylizuje i za ile lat ?
tak jak ze skórami
miałem ramoneskę ze skóry zutylizowała się
teraz jest z plastiku zutylizuje się za kilka tysięcy lat

niewielu pamięta że za komuny wszystkie napoje były ze szklanej butelki
mleko dostarczali z butelki do domu
oranżada była z butelki piwo z butelki

apotem przyszła ta zajebista metamorfoza

wszystko z plastiku jedynie piwo z butelki
i to piję !
(gewijzigd)
2020-09-05 19:12:22
Kejto naar KRIGAN
Oranżada tez jest jeszcze z butelek jak kiedyś, ale ptysia juz nie ma .
2020-09-05 19:29:16
No i? To nie zmienia faktu, że obietnica niedotrzymana.
2020-09-05 19:32:01
brat sobie auto kupił hybrydowe
elektrycznie napędzane
JSW doładowuje elektrycznie
kto to zutylizuje ?
2020-09-05 20:14:49
nie ma problemu utylizacji elektryków.
problemem jest to że zastępowanie prywatnych aut spalinowych na prywatne elektryczne jest nadal nieakceptowalne pod względem emisyjności
2020-09-05 20:57:19
Ze co?
2020-09-05 22:06:46
Jeśli chcesz realnie wpłynąć na obniżenie emisji, to powinieneś:
1. chodzić pieszo
2. jeździć rowerem
3. korzystać z transportu publicznego.
2020-09-05 22:47:18
Czyli samochody elektryczne realnego wplywu nie maja?
2020-09-05 23:08:35
KRIGAN naar Kejto
no nie mają
2020-09-05 23:09:51
+
ale kto to robi ?
2020-09-06 00:05:24
Elektryk to ok. 2x niższa emisja CO2 niż w przypadku benzyny. Skala wyzwań jest inna, tempo powinno być szybsze. Jednym podatkiem podnoszącym kilkukrotnie cenę paliw na stacjach zrobiłbyś dużo większy proekologiczny ruch niż wieloletnie zastępowaniem benzyniaków elektrykami.

"ale kto to robi ?"
Zarówno ja czy moja żona, kosztem niższych zarobków (aczkolwiek warto odnotować, że znacząco zmniejszył się czas dotarcia do pracy, więc mamy więcej czasu dla rodziny), ogarnęliśmy pracę w zasadzie pod domem. Ja mam do biura po linii prostej 200m, żona - 400m. Oczywiście mam samochód, moja praca wymaga przemieszczania się wykluczającego transport publiczny (ca. 20.000 km rocznie, przewożony sprzęt, zbyt dużo danych poufnych), ale przynajmniej 2-3x w tygodniu mogę dojść do pracy z buta. Żona dzień w dzień pieszo (nawet nie ma prawa jazdy).
2020-09-06 09:22:41
To w caloksztalcie jestes wiekszym trucicielem niz ja, bo robie samochodem 10-15 tys km rocznie laczac pracę zawodową z 'obsluga rodziny'.
2020-09-06 10:25:55
Arsuf naar Kejto
Matko... Jeszcze 3 lata temu 20k to samym motocyklem robiłem :-D
2020-09-06 18:02:38
"To w caloksztalcie jestes wiekszym trucicielem niz ja, bo robie samochodem 10-15 tys km rocznie laczac pracę zawodową z 'obsluga rodziny'"
Może tak, może nie. Co nie zmienia faktu, że co najmniej dwukrotnie zmniejszyłem swoją samochodową emisję (warto dodać, że przy moim samochodzie to ok. 200g/km - więc raczej sporo). To co podaję, to dane dla całej rodziny 2+2, czyli w te 20tyś wchodzi nie tylko moja praca, ale także praca mojej żony i wszelkie rodzinne potrzeby, w tym dzieci (odbiór ze żłobka/przedszkola itp.). Oczywiście trzeba doliczyć jeszcze przeloty (wakacyjne) - w tym roku nie latałem (covid), więc przebieg trochę większy.

Gdyby jednak była wyższa cena paliw, to presja na pracę zdalną byłaby dużo większa. Gdyby mój przyjazd do klienta nie kosztował 200-300zł (sam dojazd), tylko 5x tyle... to każdy by się 100x zastanowił, czy nie lepiej, abyśmy spróbowali naprawić coś zdalnie. Byłoby to z korzyścią dla mnie (wcale nie mam jakiejś wielkiej przyjemności drałowania 10x w roku z Warszawy do Łodzi/Gdańska/Katowic) i dla Ziemi.
2020-09-06 18:13:47
Byłoby to z korzyścią dla mnie (wcale nie mam jakiejś wielkiej przyjemności drałowania 10x w roku z Warszawy do Łodzi/Gdańska/Katowic) i dla Ziemi.
przeszkoliliby specjalistę na miejscu i straciłbyś zlecenia, aczkolwiek podobno pieniądze nie są najważniejsze