Subpage under development, new version coming soon!
Onderwerp: dowcipy, dowcipy, dowcipy vol.2
Wchodzi żołnierz do gabinetu lekarza na SOR-ze.
- Co panu jest? - pyta lekarz.
- Mam czkawkę.
- Czkawkę?! Ma pan CZKAWKĘ?! Pan sobie jaja robi?! Tu jest SOR, tu są nagłe przypadki!
- A ja pracuję w patrolu saperskim i za chwilę jedziemy na robotę.
- Co panu jest? - pyta lekarz.
- Mam czkawkę.
- Czkawkę?! Ma pan CZKAWKĘ?! Pan sobie jaja robi?! Tu jest SOR, tu są nagłe przypadki!
- A ja pracuję w patrolu saperskim i za chwilę jedziemy na robotę.
Zatem, szanowny pacjencie, komplikacji nie ma, za kilka dni można zdjąć opatrunek, a palec będzie dobry jak nowy. Jedyne co to wypiszę wam skierowanie na badanie do swojego kolegi.
- A po co? Sami mówicie, że nie ma żadnych komplikacji, że dobrze się goi...
- To to tak. Ale żeby sprawdzać palcem, czy wentylator się kręci... Tu badanie psychiatryczne jest wskazane.
- A po co? Sami mówicie, że nie ma żadnych komplikacji, że dobrze się goi...
- To to tak. Ale żeby sprawdzać palcem, czy wentylator się kręci... Tu badanie psychiatryczne jest wskazane.
Przychodzi pacjent z kijem do lekarza.
- Po co panu kij? - pyta lekarz.
- Odstrasza wilki.
- Ale tu nie ma wilków!
- Widzi pan, jak dobrze działa?
- Po co panu kij? - pyta lekarz.
- Odstrasza wilki.
- Ale tu nie ma wilków!
- Widzi pan, jak dobrze działa?
Fehu [del] naar
The Snow [del]
"Robimy", "wspieramy" to zabawne teksty zakompleksieńców, którzy podpinają się pod sukcesy takich ludzi jak np Arkadous czy luccassd. A tak naprawdę gówno robią i są największymi szkodnikami tej gry. Trzeba mieć tupet, żeby przypisywać sobie sukces innych ludzi i ich dyskredytować wynosząc swoje wyleniałe 4 litery do chwały :-)
edyta
To mega dobry żart:) idealny wpis na dowcipy:)
(gewijzigd)
edyta
To mega dobry żart:) idealny wpis na dowcipy:)
(gewijzigd)
The Snow [del] naar
Fehu [del]
Wiadomość od: XXXXXXX Do: The Snow
Data wysłania: 2018-05-07 21:11
Temat: Re: (bez tematu)
Ciekawostka - pojawia się Snow i Axar milknie!
Odpowiedz
Usuń
Data wysłania: 2018-05-07 21:11
Temat: Re: (bez tematu)
Ciekawostka - pojawia się Snow i Axar milknie!
Odpowiedz
Usuń
- Był dzisiaj u ciebie kochanek?!
- Nie! Kochanie, no co ty?
- To dlaczego deska sedesowa jest obszczana?!
- Nie! Kochanie, no co ty?
- To dlaczego deska sedesowa jest obszczana?!
Mąż przychodzi do domu i siada na kibelku. Żona, krzątając się po mieszkaniu, słyszy dochodzące z łazienki straszne stękanie.
Myśli sobie:
- Zrobię mu kawał i zgaszę światło w łazience.
Tak zrobiła. Nagle z łazienki dobiegł straszliwy krzyk:
- Ratunku!
Wystraszona żona otworzyła drzwi i zapaliła światło, a mąż z wielką ulgą:
- A już myślałem, że mi oczy pękły...
Myśli sobie:
- Zrobię mu kawał i zgaszę światło w łazience.
Tak zrobiła. Nagle z łazienki dobiegł straszliwy krzyk:
- Ratunku!
Wystraszona żona otworzyła drzwi i zapaliła światło, a mąż z wielką ulgą:
- A już myślałem, że mi oczy pękły...
- Panie doktorze, jak wyglądają moje szanse?
- Jedna na tysiąc.
- Tak źle?
- Każdy tysiąc złotych = jedna szansa
- Jedna na tysiąc.
- Tak źle?
- Każdy tysiąc złotych = jedna szansa
Koledzy między sobą:
- Dlaczego masz obwiązane oko?
- Sąsiadka mieszkająca w przyległym pokoju ukłuła mnie szpilką.
- Przez przypadek?
- Nie, przez dziurke od klucza.
- Dlaczego masz obwiązane oko?
- Sąsiadka mieszkająca w przyległym pokoju ukłuła mnie szpilką.
- Przez przypadek?
- Nie, przez dziurke od klucza.
- Lubisz spać?
- Bardzo!
- Ja też, musimy kiedyś razem spróbować.
- Bardzo!
- Ja też, musimy kiedyś razem spróbować.
Raz na cztery lata wszyscy astmatycy z Norwegii spotykają się, by podczas czystego sportowego współzawodnictwa przekonać się, czyje lekarstwa są skuteczniejsze w walce z chorobą.
Akcja rozgrywa się w samolocie lądującym na Dominikanie, Stewardessa rzecze do pasażerów:
- Taka ciekawostka o ludności Dominikany... Połowa kobiet tego pięknego kraju choruje na AIDS, a druga część na gruźlicę.
W tym momencie gdzieś wśród obecnych w samolocie dziadek zwraca się do wnuczka:
-Wnusiu! co tam ta pani powiedziała? Bo ja nic nie zrozumiałem...
-Żeby ruch*ć tylko te, które kaszlą!
- Taka ciekawostka o ludności Dominikany... Połowa kobiet tego pięknego kraju choruje na AIDS, a druga część na gruźlicę.
W tym momencie gdzieś wśród obecnych w samolocie dziadek zwraca się do wnuczka:
-Wnusiu! co tam ta pani powiedziała? Bo ja nic nie zrozumiałem...
-Żeby ruch*ć tylko te, które kaszlą!
domeq naar
malytrojan [del]
Pięcioletni Jaś po lekturze bajki o Sułtanie z baśni z tysiąca i jednej nocy mówi do Mamy:
- Mamo, ja też chcę mieć pięć żon! Jedna będzie gotować, druga śpiewać, trzecia kąpać mnie...
- ...A jedna pomoże ci zasnąć.
- Nie, Mamo, zawsze będę z tobą spać!
Oczy Mamy wypełniły się łzami - Niech Bóg cię błogosławi, mój synu! Ale kto będzie spał z twoimi pięcioma żonami?
- Niech śpią z Tatą!
Ojca oczy wypełniły się łzami...
- Niech Bóg cię błogosławi, synu!
Ojciec:
- Ktoś ukradł nam krowę!
Starszy syn:
- Jak ukradł to znaczy konus jakiś.
Średni syn:
- Jak konus to pewnie z Trojanowa.
Najmłodszy syn:
- Jak z Trojanowa to pewnie Wasyl.
Zaprzęgli konia do wozu i pojechali do Trojanowa.
I dali Wasylowi po mordzie.
Wasyl jednak nie przyznał się do kradzieży.
Profilaktycznie dali mu po mordzie drugi raz, ale także bez efektu.
Chcąc nie chcąc, wsadzili Wasyla na wóz i pojechali do sądu grodzkiego.
Stanęli przed sędzią i ojciec mówi:
- Obudziłem się rano, patrzę krowę ktoś ukradł. Mówię o tym synom. Najstarszy mówi, że jak krowę ukradł, to musiał być konus. Średni mówi, że jak konus to z pewnością z Trojanowa. Najmłodszy mówi, że jak z Trojanowa to na pewno Wasyl. Daliśmy mu po mordzie, ale krowy nie chce oddać!
Sędzia:
- Hmmm... logika niby żelazna, ale to jeszcze niczego nie dowodzi. No, na ten przykład, powiedzcie mi co mam w tym pudełku?
Ojciec:
- Pudełko kwadratowe.
Najstarszy syn:
- To znaczy, że w nim coś okrągłego.
Średni syn:
- Jak okrągłe to musi być pomarańczowe.
Najmłodszy:
- Jak pomarańczowe to z pewnością mandarynka.
Sędzia zdumiony zagląda do pudełka i mówi:
- No, Wasyl.... Krowę trzeba jednak oddać.
Mieszkam w bloku na 3 piętrze i pracuję na zmianę popołudniową.
W pewną sobotę, starszy ode mnie sąsiad, około 40 lat, mieszkający piętro pode mną, z którym zawsze utrzymywałem dobre stosunki (dzień dobry i te sprawy), nawarczał na mnie, że dziennie przeze mnie chodzi niewyspany i wnerwiony, bo jak ja kładę się spać późno w nocy, a on w tym czasie już dawno śpi, to niby zrzucam z nóg laczki na podłogę i podobno robi to taki huk, że stawia go na równe nogi. Jako że staram się być kulturalny i utrzymywać dobre stosunki z sąsiadami to grzecznie przeprosiłem i powiedziałem, że postaram się poprawić. Chodząc po domu noszę takie gumowe laczki, może nieco ciężkie i rzeczywiście spadając robią trochę hałasu, ale nie sądziłem, że przenosi się to na niższe piętra.
Od czasu tego wydarzenia, postanowiłem się z tym pilnować, jednak w poniedziałek po powrocie z pracy, kładąc się do łóżka ok. godziny pierwszej, znowu odruchowo zrzuciłem jeden laczek i jak huknął, to sobie przypomniałem o tej sytuacji, więc drugiego delikatnie położyłem na podłodze mając nadzieje, że nie obudziłem sfrustrowanego sąsiada.
Wziąłem swojego laptopa sprawdziłem skrzynke mailowią i zobaczyłem jakiś film, który polecił mi znajomy z pracy po czym odłożyłem laptopa na szafkę nocną, napiłem się wody, zgasiłem światło i położyłem się spać. Leżąc wtulony w poduszkę i powoli zasypiając, myślałem o następnym dniu, obowiązkach, które na mnie czekają, o ważnym spotkaniu z szefem w pracy. Już prawie zasnąłem, gdy nagle słyszę jak sąsiad z dołu drze się na całe gardło:
- Kurwa, panie zlituj się pan i zrzuć pan już wreszcie tego drugiego.
- Mamo, ja też chcę mieć pięć żon! Jedna będzie gotować, druga śpiewać, trzecia kąpać mnie...
- ...A jedna pomoże ci zasnąć.
- Nie, Mamo, zawsze będę z tobą spać!
Oczy Mamy wypełniły się łzami - Niech Bóg cię błogosławi, mój synu! Ale kto będzie spał z twoimi pięcioma żonami?
- Niech śpią z Tatą!
Ojca oczy wypełniły się łzami...
- Niech Bóg cię błogosławi, synu!
Ojciec:
- Ktoś ukradł nam krowę!
Starszy syn:
- Jak ukradł to znaczy konus jakiś.
Średni syn:
- Jak konus to pewnie z Trojanowa.
Najmłodszy syn:
- Jak z Trojanowa to pewnie Wasyl.
Zaprzęgli konia do wozu i pojechali do Trojanowa.
I dali Wasylowi po mordzie.
Wasyl jednak nie przyznał się do kradzieży.
Profilaktycznie dali mu po mordzie drugi raz, ale także bez efektu.
Chcąc nie chcąc, wsadzili Wasyla na wóz i pojechali do sądu grodzkiego.
Stanęli przed sędzią i ojciec mówi:
- Obudziłem się rano, patrzę krowę ktoś ukradł. Mówię o tym synom. Najstarszy mówi, że jak krowę ukradł, to musiał być konus. Średni mówi, że jak konus to z pewnością z Trojanowa. Najmłodszy mówi, że jak z Trojanowa to na pewno Wasyl. Daliśmy mu po mordzie, ale krowy nie chce oddać!
Sędzia:
- Hmmm... logika niby żelazna, ale to jeszcze niczego nie dowodzi. No, na ten przykład, powiedzcie mi co mam w tym pudełku?
Ojciec:
- Pudełko kwadratowe.
Najstarszy syn:
- To znaczy, że w nim coś okrągłego.
Średni syn:
- Jak okrągłe to musi być pomarańczowe.
Najmłodszy:
- Jak pomarańczowe to z pewnością mandarynka.
Sędzia zdumiony zagląda do pudełka i mówi:
- No, Wasyl.... Krowę trzeba jednak oddać.
Mieszkam w bloku na 3 piętrze i pracuję na zmianę popołudniową.
W pewną sobotę, starszy ode mnie sąsiad, około 40 lat, mieszkający piętro pode mną, z którym zawsze utrzymywałem dobre stosunki (dzień dobry i te sprawy), nawarczał na mnie, że dziennie przeze mnie chodzi niewyspany i wnerwiony, bo jak ja kładę się spać późno w nocy, a on w tym czasie już dawno śpi, to niby zrzucam z nóg laczki na podłogę i podobno robi to taki huk, że stawia go na równe nogi. Jako że staram się być kulturalny i utrzymywać dobre stosunki z sąsiadami to grzecznie przeprosiłem i powiedziałem, że postaram się poprawić. Chodząc po domu noszę takie gumowe laczki, może nieco ciężkie i rzeczywiście spadając robią trochę hałasu, ale nie sądziłem, że przenosi się to na niższe piętra.
Od czasu tego wydarzenia, postanowiłem się z tym pilnować, jednak w poniedziałek po powrocie z pracy, kładąc się do łóżka ok. godziny pierwszej, znowu odruchowo zrzuciłem jeden laczek i jak huknął, to sobie przypomniałem o tej sytuacji, więc drugiego delikatnie położyłem na podłodze mając nadzieje, że nie obudziłem sfrustrowanego sąsiada.
Wziąłem swojego laptopa sprawdziłem skrzynke mailowią i zobaczyłem jakiś film, który polecił mi znajomy z pracy po czym odłożyłem laptopa na szafkę nocną, napiłem się wody, zgasiłem światło i położyłem się spać. Leżąc wtulony w poduszkę i powoli zasypiając, myślałem o następnym dniu, obowiązkach, które na mnie czekają, o ważnym spotkaniu z szefem w pracy. Już prawie zasnąłem, gdy nagle słyszę jak sąsiad z dołu drze się na całe gardło:
- Kurwa, panie zlituj się pan i zrzuć pan już wreszcie tego drugiego.
wiedzmin [del] naar
domeq
Kościelny się spowiada, już kończy: "... już więcej grzechów nie pamiętam..."
- A ile razy brałeś pieniądze z tacy? - przerywa mu ksiądz. Odpowiada mu cisza, więc ksiądz powtarza pytanie kilka razy coraz głośniej.
- Tutaj, z tej strony nic nie słychać, księże proboszczu... - mówi w końcu kościelny.
- Jak to nic nie słuchać? A ja ci udowodnię, że słychać! Chodź tu na moje miejsce, a ja uklęknę tam, gdzie ty.
Zamieniają się miejscami, kościelny siedząc w konfesjonale pyta klęczącego księdza:
- A ksiądz ile razy się spotkał z moją żoną?
- Ty wiesz co? Masz rację, tu nic nie słychać!
- A ile razy brałeś pieniądze z tacy? - przerywa mu ksiądz. Odpowiada mu cisza, więc ksiądz powtarza pytanie kilka razy coraz głośniej.
- Tutaj, z tej strony nic nie słychać, księże proboszczu... - mówi w końcu kościelny.
- Jak to nic nie słuchać? A ja ci udowodnię, że słychać! Chodź tu na moje miejsce, a ja uklęknę tam, gdzie ty.
Zamieniają się miejscami, kościelny siedząc w konfesjonale pyta klęczącego księdza:
- A ksiądz ile razy się spotkał z moją żoną?
- Ty wiesz co? Masz rację, tu nic nie słychać!