Skoro już zaczęliśmy produkcję Fafikowej gazetki, show must go on. A lekko nie jest, bo do opisania jest kolejna porażka Fafików:

3. kolejka (W): stephanozz 0:1 (0:1)

W trzeciej kolejce FKF podjął na wyjeździe bota o nazwie stephanozz. No i przegrał. Ale na usprawiedliwienie mogę przytoczyć informację, że ów zespół w zeszłym sezonie dość niespodziewanie wygrał ligę, co oznacza, że nie tylko Fafiki mają problem z tą drużyną.

Fafiki jak zwykle wyszły na mecz z nastawieniem defensywnym, a konkretnie formacją 5-3-2. Jeśli chodzi o zmiany w stosunku do poprzedniego meczu, do pierwszego składu po pauzie za kartki powrócił Ženatý, a poza tym dużo więcej minut niż ostatnio dostał napadzior Sysiak. Przemyślne ruchy menedżera FKF sprawdzały się przez jakieś 4 minuty, ponieważ już w 5. minucie wynik otworzył niejaki Barrera.

Właściwie cała pierwsza połowa upłynęła pod znakiem ataków stephanozz, a FKF nie miał w jej trakcie dużo do powiedzenia. Miał nawet dużo farta, ponieważ w 45. minucie Konkel trafił w słupek. W drugiej połowie działo się raczej niewiele, ponieważ piłkarze bota trochę siedli kondycyjnie, podczas gdy piłkarze FKF nie mieli wystarczająco dużo skilla, żeby coś skonstruować. Dopiero manewr polegający na przesunięciu Sysiaka na pozycję wysuniętego napastnika spowodował, że Fafiki zaczęły tworzyć akcje (może by tak grać w ten sposób na stałe?), a w 85. były nawet bliskie wyrównania, jednak Będziński trafił jedynie w poprzeczkę.

Fafiki po 3 kolejkach znalazły się w mało komfortowej sytuacji. W tej kolejce (za sprawą kruczków prawnych) wygrał nawet bot Zawiercie, stąd aktualna pozycja Fafików w tabeli wygląda tak.