Uwaga, uwaga, ogłaszam sukces! Fafiki wygrywają pierwszy mecz ligowy od listopada 2020!

4. kolejka (W): Zawiercie 17:0 (11:0)
Sysiak x10, Będziński x4, Święconek x3

Zastanawiam się, co tu w ogóle napisać. Fafikom poszczęściło się, że w kryzysowym momencie trafił się odprężający trening z botem, którego można było pocisnąć 17 bramkami. Można co prawda się jarać, że Zawiercie nie do końca jest botem, bo posiada nawet właściciela, ale ten prawdopodobnie nawet nie wie, że jego drużyna awansowała do V ligi.

Biorąc pod uwagę poziom trudności, FKF wyszedł w końcu na mecz odważnie, bo zaledwie czterema obrońcami, wśród których znalazł się podstawowy GK Fafików, Rayane Achard. Roszada ta sprawiła, że pierwsze minuty w V lidze zaliczyli rezerwowi bramkarze, Bonafau oraz Gradowski (produkt słynnej primavery Pizza & Pasta). Choć biorąc pod uwagę wydarzenia meczowe, równie dobrze w bramce mógł wystąpić pierwszy junior wypuszczony przez szkółkę Fafików, czyli Ludwik Bożej (skille: 8x tragiczny, przyp. Faf.).

Pierwsza połowa zakończyła się 11 bramkami przewagi Fafików, za sprawą 4 goli Wiesława Będzińskiego (i znowu, pozdro Pizza & Pasta) i 7 goli Kamila Sysiaka. Dodatkowo piłkarze FKF trzy razy obili konstrukcję bramki gospodarzy (z czego w jednej akcji dwukrotnie).

W drugiej połowie Wiesława zmienił legendarny piłkarz czasów VI-ligowych (a więc zaprawiony w dziurawieniu botów), Filip Święconek. Wychowanek FKF znajduje się obecnie w tragicznej formie, jednak wystarczyło to, by uciułać hat-tricka i dodatkowo dwa razy obić konstrukcję bramki. Święconek zdobył tego dnia swoje pierwsze gole na piątym poziomie rozrywkowym, czym zasłużył na szpaler i igristoje.

W drugiej części gry dodatkowe 3 gole strzelił jeszcze niezmordowany Sysiak, który skończył ten mecz z decimą. Z ciekawostek, Sysiak dzięki tym 10 łatwym golom jednocześnie doczłapał do pozycji vicelidera strzelców Ligi V.108 (prowadzi Czesław Suszek z drink team06)